Janka ze Wzgórza Latarnii

Już kiedyś rozmawialiśmy o tej książce.
Babcia Janki jest okropna ,traktuję córkę jak swoją własność,ale jeszcze bardziej mnie irytowała ta dwulicowa ,przesłodzona ciotka Irena ..
Sama Janka cóż ..na tle innych bohaterek Lucy Montgomery wydaję się taka papierowa ,zwyczajna ,nie ma uroku optymistycznej Ani ,ani magii tajemniczej dumnej Emilki ..

Mam przeczytane tylko pierwsze kilka rozdziałów Sad

Ale, zgodzę się tobą, że babcia Jany to okropna kobieta... ja odbieram, że uwięziła swoją córkę, poprzez jej własne uczucia... mam wrażenie, że matka Jany cierpi bardziej, niż ona, bo te uczucia wzrastają w niej, ale są tłumione przez jej matkę, która nawet nie pozwala jej odczuwać bólu, czy smutku... zdaję sobie sprawę, że ona czuje się uwięziona w pułapce swoich uczuć i lojalności wobec matki, strachu przed jej odrzuceniem i niepewnym bytem, gdyby od niej odeszła...
Zerknęłam na koniec - dobrze się skończy Smile

Od początku miałam odczucie, że rodzice Jany przez cały czas się kochali a jej ojciec nie odszedł z własnej woli, tylko został przepędzony przez teściową Rolling Eyes

I... to on był tym facetem, którego zdjęcie Jana wycięła z gazety?! Shocked

Tak ,to było jego zdjęcie.

On był jakiś znanym dziennikarzem ,ale pisał w czymś rodzaju współczesnego brukowca ,tabloidu ..
Chociaż nie jestem pewna ,czy to na pewno był brukowiec ,może babci Janki uważała tą gazetę za szmatę ,tylko dlatego ,że on tam pisał ?
A Robin moim zdaniem była za młoda na żonę i matkę ,nie umiała wyjść z roli córki ..

Ona wydaje mi się bardzo zagubiona i smutna Rolling Eyes

Nie robi nic, żeby uwolnić się od matki, ale jednocześnie chciałaby od niej uciec... szkoda mi i jej i Jany Rolling Eyes

Dzięki za informacje dotyczące zdjęcia Wink

To było dla mnie trochę niejasne Rolling Eyes

Proszę bardzo ..
Ja czytałam te książki tyle razy ,że w pewnym momencie zdałam sobie sprawę ,że z nich już wyrosłam i nudzą mnie te opisy jedzenia i że jest tak bardziej różowe to wszystko.

Ja na razie czytam po raz pierwszy, nie licząc zajrzenia do kilku, kiedy byłam w podstawówce Rolling Eyes

W zasadzie teraz dopiero je poznaję i dlatego moje wrażenia będą świeższe Wink

A happy endy zawsze lubiłam i będę lubić... chociaż, jak dla mnie, Autorka uśmierca zbyt dużo fajnych postaci Evil or Very Mad

Nigdy nie mogłam zrozumieć uśmiercenia Mateusza ,tak go lubiłam ..
Taki był ciepły ,prawdziwa bratnia dusza Ani ,choć wydawał się takim mrukliwym ,zdziwaczałym ,nieśmiałym starym kawalerem ..
Ja rzadko piszę smutne zakończenia ,jednak ten rodzaj romantyzmu ,którym są przesiąknięte moje utwory ,sprawia ,że zawsze na końcu pojawia się słońce ..

Ja nie mam serca uśmiercać kogokolwiek Rolling Eyes

A Mateusza szczególnie darować nie potrafię Evil or Very Mad

Jak dla mnie, tak wspaniała postać powinna pozostać do końca serii... nigdy nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego musiał umrzeć Sad

A tego to chyba nikt nie wie ani nie rozumie ,czemu Mateusz został uśmiercony.

Może Autorce zmarł akurat ktoś bliski i potrzebowała "oczyszczenia"? Tak przeważnie się robi... Mike tak zrobił, kiedy umarł Dan, uśmiercając postać Alice... czasem to pomaga Rolling Eyes