![]() |
![]() | Znak Zorro -Zaginiony ojciec | ![]() |
Iwonka27
Moderator
![]() |
![]() |
Znak Zorro -Zaginiony ojciec
Don Diego de la Vega był szczupły i piękny. Miał łagodną ,subtelną twarz ,ciemne ,zawsze nienagannie ułożone włosy ,cienki prosty nos i mały czarny wąsik nad czerwonymi ,bardzo zmysłowymi ,delikatnie wykrojonymi jak u kobiety ,wargami. Jego oczy miały kolor piwny ,a uśmiech był prawdziwą poezją. Jego ramiona były gładkie niczym marmur ,a nogi ,długie ,silne i muskularne w zbyt wąskich butach. Nosił zawsze ubrania uszyte z najlepszych gatunków ,ze swobodną ,niedbałą ,elegancją. Wykształcony ,z dobrego domu ,znał biegle kilka języków ,czytał w oryginale Dantego i dzieła Platona. Interesował się też geografią i archeologią ,hodował sokoły ,miał również ,teleskop ,przez który obserwował gwiazdy. Posiadał rzadki wdzięk ,figlarność i ujmujące poczucie humoru. Kurtuazja i maniery ,których nie powstydził by się najbardziej wymagający francuski salon ,dyskrecja ,znajomość ludzi i rzeczy ,niezwykła lekkość sprawiały ,że zdumiewał i fascynował otoczenie. Tutaj jednak w Los Angeles bardziej niż wiedzę ,ceniono siłę pieści i szpady ,wiec unikający tego mężczyzna ,był bardziej przedmiotem plotek i ironicznych uśmiechów. Ludzie nie podejrzewali go o to ,że jest Zorro ,bo przecież ,ten młody ,pyszny ,próżny ,arystokrata nie miał z nim nic wspólnego. Diego swobodnie niczym rękawiczki zmieniał maski ,raz grając uczonego kawalera ,innym razem wyjętego spod prawa obrońcę zwykłych ,szarych ludzi. Szlachetny i mądry ,był jednak tylko człowiekiem ,ludzie zaś z pozoru łagodni ,często kryją w sobie ogień wielkich namiętności. Chyba tylko Bernardo wierny ,niemy sługa znał go naprawdę i rozumiał ,jego skomplikowaną naturę. Don Diego udawał Zorro , nie ,tylko dlatego by przezwyciężyć małomiasteczkową nudę ,ale z głębokiego wewnętrznego poczucia ,że trzeba walczyć z niesprawiedliwością i bronić słabszych oraz pokrzywdzonych. Nie mógł spokojnie patrzeć ,gdy widział zło. Już w dzieciństwie ,rwał się do walki ,widząc ,że komuś dokuczają i traktują niesprawiedliwie. W dawnych wiekach ,byłby rycerzem ,który z mieczem w ręku pojawia się i walczy ze złem. Jednak on nie mógł walczyć ,czysto otwarcie ,niczym rycerz ,musiał być ciągle bardziej lisem ,niż lwem. Czasem Diego sam nie wiedział już ,kim jest naprawdę ,zniewieściałym bawidamkiem i molem książkowym ,za jakiego uważali go mieszkańcy Los Angeles ,czy zamaskowanym jeźdźcem ,legendą w czarnej masce na twarzy. Zorro był postacią jak z bajki ,książki ,tajemniczym i fascynującym ,zaś Diego de la Vega ,był bardziej ciepły i zwyczajny. Pewnie dlatego większość kobiet traktowała Diego jak brata ,śniąc wyłącznie o Zorro ,choć tak naprawdę obaj byli jedną stroną tej samej monety. Diego zszedł tego dnia na dół i uśmiechnął się do Anity Carillon. -Długo spałeś -zauważyła dziewczyna. Pojedziemy teraz do miasta i spytamy się o mojego ojca. -Nie ,Anito ,lepiej będzie jak ty zostaniesz w domu ,a ja pojadę z moim ojcem -odparł Diego. -Ale -zaprotestowała dziewczyna. -Naprawdę,tak będzie lepiej -rzekł Diego spokojnym tonem. -Nie znajdę ojca ,siedząc wiecznie w pokoju -odparła nadąsana Anita. -Ja i mój ojciec zajmiemy się wszystkim by odnaleźć twojego ojca -rzekł Diego. Zostaniesz w domu dobrze ? Anita się niechętnie zgodziła. Była prześliczną ,filigranową,ciemnowłosą , dziewczyną ,o twarzy i spojrzeniu niewinnego dziecka. Czyniła wrażenie kwiatu i duszy. Po śmierci dziadków i mamy ,na świecie został jej tylko ojciec i do niego właśnie przyjechała ,tymczasem okazało ,że nikt w Los Angeles nie słyszał nigdy o takim mężczyźnie ,ani go nie widział. Niewiele wiedziała o swym ojcu i pamiętała go jak przez mgłę ,bo ostatni raz widziała go dziesięć lat temu ,gdy odwoził ją do szkoły z internatem. Dziadkowie nigdy nie chcieli jej powiedzieć nic ojcu ,ale z urywek rozmów ,jakie usłyszała ,zrozumiała ,że nie byli zadowoleni ,że mama wyszła za mężczyznę o niższej pozycji społecznej ,który nie pochodził z dobrej rodziny. Po dziadkach odziedziczyła dość spory majątek i miała sakiewki ,pełne srebrnych monet. Widząc to Diego postanowił otoczyć ją opieką i zaprowadził do hacjendy swojego ojca. Bogata ,samotna panna ,była narażona na zbyt wiele niebezpieczeństw ,by ją tak samą zostawić. Anita wiedziała ,że nigdy nie zapomni życzliwości Diego i Alejandro ,którzy przyjęli pod swój dach całkiem obcą osobę. Była im niezmiernie ,za to wdzięczna. Już samo to ,że Diego się nią zaopiekował ,wtedy gdy była taka wystraszona i zagubiona ,wystarczyło ,żeby go pokochała od razu ,całym swoim półdziecinnym ,jeszcze sercem ,nie musiał mieć nawet tych oczu ,kształtów i uśmiechu ,który topił lodowce. Mężczyzna nie zadawał sobie z tego sprawy ,że nastolatka się w nim zadurzyła ,bo widział w niej,wyłącznie , kogoś w rodzaju młodszej siostrzyczki. Uczucie tej szesnastoletniej dziewczyny ,było tak samo młodziutkie i świeże jak ona sama. Anita przypominała maj ,prawdziwą wiosnę ,rozmiękłych fiołków ,słodką i czystą. Diego i Alejandro przyszli do sierżanta Garcii i szukali w starych księgach ,jakieś informacji ,śladu o ojcu Anity. -Znalazłem ciekawy opis twojej bójki z Austinem -rzekł Diego zwracając się z uśmiechem w stronę ojca. -Chyba nie trzeba sięgać aż tak daleko -rzekł Alejandro, krzywiąc się z niesmakiem. -A kto wygrał -spytał sierżant Garcia ,wyraźnie zainteresowany. -Czy to były wszystkie kroniki sierżancie -rzekł Diego. -Tak ,ta była ostatnia -odparł Garcia. Zawiera spis wszystkich mieszkańców Los Angeles ,od chwili założenia miasta. Nigdzie nie ma wzmianki o ojcu Anity. -Bo może ona nie ma ojca -rzekł Alejandro. A to wszystko jest jakimś planem ,spiskiem ,który uknuła. -Mocne słowa ojcze ,ale chyba sam w nie nie wierzysz -odparł Diego. Nie przyjeżdżałaby z tak daleka z Hiszpanii,gdyby nie była pewna ,że jej ojciec tu jest. Ktoś ją utwierdzał w tym przekonaniu ,pisząc do niej listy. -Nie widzieliśmy tych listów -odparł Alejandro. -Anita jest tak młoda ,że może mieć mylne pojęcie o rzeczywistości -rzekł sierżant Garcia. Myślę ,że trzeba ją wysłać z powrotem do Hiszpanii. -Wyjątkowo zgadzam się z sierżantem-odparł Alejandro. -Nie możemy jej odesłać ,dopóki nie dowiemy co się stało z ojcem -rzekł Diego. -To może sam go znajdziesz ? -Żebyś się nie zdziwił ojcze ,że go znajdę -odparł Diego. Gonzales ,człowiek ,który zajmował się w mieście odbieraniem poczty i wynajmowaniem powozów ,przyjechał do hacjendy Dela Vegów. Gonzales był szczupłym mężczyzną ,w średnim wieku o rudawych włosach i sumiastym wąsie. -Przyjechałem po kufer panny Anity -rzekł zwracając się do służącej De la Vegów Hortensji. Ma panienka ,dzisiaj wyjechać do Hiszpanii. -Drań -mruknął Hortensja pod nosem ,ale Gonzales usłyszał. -Jak mnie nazwałaś -spytał ,patrząc z lekkim zdziwieniem na kobietę. -Jesteś taki sam jak wszyscy -odparła służąca. Chciałbyś się ,tylko jej pozbyć. -Sierżant Garcia kazał mi odebrać kufer -odparł spokojnie Gonzales. Sam miał tu być. -Sierżant Garcia jest ,rozmawia teraz z Diego i Alejandro-rzekł Hortensja .A na twoim miejscu bym się tak nie cieszyła. Don Diego nie pozwoli odesłać Anity ,dopóki ona nie znajdzie swojego ojca -na twarzy kobiety ,pojawił się ślad uśmiechu. -Jak to -zdziwił się Gonzales. Myślałem ,że wszystko już ustalone. -Diego ma wątpliwości ,ja również -odparła Hortensja. -To co mam zrobić z tym kufrem ? -Rób co chcesz -rzekła kobieta wzruszając ramionami. Ja ci nie pomogę. Tymczasem w salonie Dela Vegów trwała ,ożywiona dyskusja na ten temat. Diego uważał ,że należy poszukać jeszcze ojca Anity ,a Alejandro i sierżant Garcia by odesłać dziewczynę do Hiszpanii. Sierżant Garcia ,miał okrągłą ,sympatyczną twarz ,sylwetkę gruszki i spojrzenie ,którego rzadko ,zdradzało oznaki inteligencji. Alejandro Dela Vega był za to szczupłym mężczyzną ,o silnej woli i porywczym usposobieniu. Miał siwe włosy i krzaczaste brwi. -Nie Diego ,nie przekonałeś mnie -rzekł Alejandro zwracając się do syna. To wszystko co mówi ta panienka ,jest kłamstwem ,które sobie wymyśliła. Nie ma i nie miała tu żadnego ojca. -Oczywiście ,że ma ojca -zdenerwował się Diego. Przecież ,nie przyjeżdżała,by tylu kilometrów ,gdyby nie była pewna ,że on tu jest. -Masz jakiś dowód ,że on żyje ? Don Diego nie zdążył odpowiedzieć ,gdy w tej chwili zobaczyli Anitę ,która weszła do pokoju. Wstał z fotela i udał się w jej stronę ,uśmiechając się do niej ciepło. Dziewczyna była w eleganckiej sukience ,z jasnobrązowego jedwabiu ,miała giętka i zgrabną figurę. Delikatna ,owalna twarz o stanowczej linii ust i podbródka i brązowych oczach ,w aureoli ciemnych włosów. -Już spakowana -spytał Diego ,zwracając się do niej. -Tak -odparła Anita. Uwagę Alejandro ,przykuła broszka ,przypięta ,do sukienki dziewczyny. -Skąd masz tą broszkę ? -Jest moja -rzekła Anita. -Ale skąd ją masz -dociekał Alejandro. -Mam powiedzieć prawdę ,czy coś ,co uzna pan za prawdę -spytała Anita. -Masz rację ,nie zachowywałem się wobec ciebie najlepiej -przyznał Alejandro ze skruchą. -Nie to ja przepraszam -odparła Anita. Ojciec przysłał mi ją na moje dwunaste urodziny. -Ojcze o co chodzi z tą broszką -spytał zniecierpliwiony Diego. -Ta broszka należała kiedyś do twojej matki -wyznał Alejandro. Kilka lat temu ,byłeś wtedy na studiach w Hiszpanii,przeznaczyłem ją na sprzedaż w czasie dobroczynnej aukcji ,którą ksiądz Simon ,organizował w kościele. -Kto kupił wtedy broszkę -spytał Diego. -Nie wiem ,nie byłem wtedy na aukcji. Ale podobno ksiądz Simon ma dobrą pamięć,zresztą wszystko zapisuję w swoim dzienniku -rzekł Alejandro. -Sami widzicie ,że mój ojciec żyję i mieszka w Los Angeles -wykrzyknęła Anita. -Tak to jest dowód -zgodził się Diego. Pojedziemy do księdza Simona i się o to spytamy. -Wezmę płaszcz -rzekła rozpromieniona Anita. -Nie ,ty zostaniesz w domu -rzekł Diego ,łagodnym ,ale stanowczym tonem. Ja pojadę z ojcem i sierżantem Garcią. -Ale -rzekła Anita. -Tak będzie lepiej -rzekł Diego. -Wybaczysz mi -rzekł nieco zawstydzony Alejandro,zwracając się do młodej panienki. Że sądziłem ,że kłamiesz. Anita zastanawiała się przez moment ,po czym uśmiechnęła się ,podeszła do Alejandro i pocałunkiem lekkim jak muśnięciem wiatru ,dotknęła wargami policzka Alejandro. -Ja też przepraszam -rzekł sierżant Garcia. Że nie wierzyłem panience. -Gdzie się panienka wybiera -spytała Hortensja ,widząc Anitę ,która wsiadała na konia. Przecież Diego i Alejandro jeszcze nie wrócili. -Dostałam list ,że ma przywieść pieniądze ,jeśli chce zobaczyć ojca ,żywego -odparła Anita. Mam pojechać do wąwozu. List przyniósł ,mały chłopiec z miasteczka. -Nie możesz tam panienka sama -rzekła Hortensja. To bardzo niebezpieczne. Lepiej poczekaj na powrót Diego i Alejandro. -Jak ty nic nie rozumiesz -odparła Anita ze wzburzeniem. To mój ojciec. I nie mogę dłużej czekać. Anita miała na sobie strój jeździecki,odpowiedni dla damy -spódnicę ,która z przodu miała głębokie rozcięcie i fartuch. W siodle ,gdy nadmiar materiału przesuwa się na tył ,wyglądało to jak szykowna turniura ,w marszu ,zaś fartuch opadał i zasłaniał rozcięcie. ![]() ![]() |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy Ostatnio zmieniony przez Iwonka27 dnia Sob 10:12, 14 Paź 2017, w całości zmieniany 3 razy
|
![]() |