Bella
Moderator
Dołączył: 02 Kwi 2015 |
Posty: 267 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
 |
Wysłany: Nie 21:29, 25 Wrz 2016 |
|
 |
|
 |
 |
Micca napisał: | Mi trochę przywraca nadzieję, że nie jestem osamotniona z moimi obawami, co z kolei wpływa na to, że mniej surowo podchodzę do własnej osoby... chociaż, z perfekcjonizmu chyba nigdy się nie wyleczę  |
Ja chyba tak samo To moja klątwa, zmora i przekleństwo jednocześnie, choć samem jednak... bywa pomocny
Micca napisał: | No właśnie... ja zawsze uważniej obserwuję swój organizm, kiedy jestem zdenerwowana... szczególnie kiedy rzeczywiście, coś mnie z tego zdenerwowania zaczyna boleć (to wygląda tak: wczoraj bolało mnie w klatce piersiowej... czy aby dziś też nie będzie?) i koło się zamyka Kiedyś, kiedy miałam jakieś czternaście lat, moja Mama nagle (ponoć przez nadciśnienie) dostała ataku błędnika... miała silne zawroty głowy, wymioty i nie mogła chodzić... pojechała do szpitala. Ja z kolei, już następnego dnia dostałam silnych zawrotów głowy, które miałam niemal codziennie przez następne pół roku... do tej pory zdarzają mi się raz na kilka miesięcy Muszę szczerze przyznać, że jest to po prostu okropne  |
Tak, masz rację , to prawdziwa okropność i koszmar, zwłaszcza kiedy nic nie można na to poradzić i nie ma żadnej "naukowo" i dokładnie uzasadnionej na zasadzie chłodnych faktów przyczyny takich sytuacji i "hipochondrycznych, dziwacznych" dolegliwości związanych ze stanem emocjonalnym i nadwrażliwością na stres i strach Ja bóle w klatce piersiowej mam bardzo często, a niejednokrotnie w pakiecie dochodzi do tego jeszcze okropne uczucie duszności i braku oddechu, w bardzo wyjątkowych, nienaturalnych, stresujących momentach, które mija tak szybko, jak rzeczona sytuacja I niestety też mam silną zdolność sugerowania się dolegliwościami innej osoby, które przy udziale niewyjaśnionej i nieprzeniknionej mocy, natychmiast na mnie przechodzą M.in właśnie dlatego złym pomysłem jest rozprawianie w mojej obecności o wszelakich niedomaganiach fizycznych czy chorobach... Kiedyś napisałaś na bonanzowym forum o swojej wizycie w przychodni pełnej wiadomych komplikacji, i gdy po krótkim ja sama zmuszona byłam takową odwiedzić.... dobrze wiesz, co się stało Ale odbieraj tego negatywnie jako jakiejkolwiek winy z twojej strony, ponieważ ja mam po prostu predyspozycje do takich "zajść" i to niczyja wina Tym przykładem posłużyłam się tylko, aby zilustrować moje hipochondryczne skłonności, które dręczą mnie od zawsze
Micca napisał: | Jeśli z kolei chodzi o ''straszenie samej siebie'' w moim wykonaniu, kiedyś dość często to robiłam i to na wiele sposobów... Pamiętam, jak kiedyś, podczas wakacji, które przez całe dzieciństwo spędzałam w domu, gdzie dorastała moja Mama, podebrałam z biblioteczki książkę pt. ''Szkielet w mojej szafie'' i przeczytałam od deski do deski Sęk w tym, że biblioteczka znajduje się na piętrze, które Dziadek w całości zaadaptował na mój pokój (wcześniej, był tam strych), więc byłam tam zupełnie sama i nikt nie mógł się o tym dowiedzieć... tyle tylko, że już przez cały wakacyjny pobyt, bałam się zostać na piętrze po zmroku Miałam może... 11, 12 lat Chciałam potem przeczytać inne powieści ''z dreszczykiem'', ale dałam za wygraną Ale, od kiedy stałam się formalnie dorosła regularnie namawiam Mamę by je stamtąd przywiozła i umożliwiła mi zagłębienie się w lekturze  |
Naprawdę zabawna i niesamowita sytuacja Teraz na pewno odebrałabyś tę lekturę zupełnie inaczej niż wtedy i takie zagłębienie się w dawnej książce, która kiedyś wywołała na tobie tak silne i pamiętne wrażenie byłoby bez wątpienia naprawdę interesujące
Micca napisał: | Zatem, czekam na to!  |
W porządku, ale musisz mi dać trochę czasu Planuję zrobić projekt i rozwinąć w dużym stopniu to, co znajduje się na oocities
Micca napisał: | Ona stwierdziła, że miał tak ogromną awersję do ludzi grzebiących mu we włoskach, że prawdopodobnie sam się strzygł, ale nigdy niestety nie widziała, jak to robi Ale... co u licha było różnie z tym farbowaniem włosków Moim zdaniem, są idealne  |
Ależ absolutnie ja też w żadnym wypadku nie chciałam zarzucać im żadnych defektów ich doskonałości i piękna! Nieśmiało wskazując, że było różnie miałam jedynie na myśli to, że pomimo swoich silnych chęci i pragnienia, aby farbować je samemu, czasem niestety z powodu różnych względów tak się nie działo, jak Mike sam o tym wspominał, ale szybko przypomniało mi się, że było tak już w czasie prac nad "Autostradą do nieba". W "Domku..." robił wszytko sam I... ja uważam tę dbałość o włoski za niesamowicie uroczą i w pełni uzasadnioną Ach... wspaniale byłoby mieć do nich "zezwolenie"...
Micca napisał: | I co myślisz o tych sandałkach...?  |
Bezsprzecznie urocze!
Micca napisał: | O tak Wiesz... tak z czystego uczucia kupiłabym Maleństwu do kompletu ze szlafroczkiem, niebieską piżamkę w takie uśmiechnięte samolociki, jakie miałam na ścianie w moim pokoiku w domu Dziadka Specjalnie bym mu zamówiła z dokładnie takimi samymi Myślę, że wyglądałby słodko i już na pewno by nie zmarzł, gdyby musiał opuścić łóżeczko <3 Chociaż raczej wolałabym, gdyby cały czas w nim był (wiesz, zrobiłabym wszystko, żeby zwalczył palenie papierosów) i, bym mogła się do niego zawsze przytulić i przekonać, że ma serduszko tak, jak wszyscy zwyczajni ludzie i można je też usłyszeć <3 <3 <3  |
Och, jestem pewna, że taka piżamka na pewno spotkałaby się z jego aprobatą i pozytywnymi odczuciami, choć przynajmniej chciałabym mieć taką nadzieję... Ale chyba nie ma dużego pola wątpliwości w tym temacie, z uwagi, że pamiętasz chyba to urocze zdjątko naszego biedactwa w pamiętnej koszulce z przesłodkimi ludzikami w łódeczkach?... Jeśli zrobił to sam... raczej nie ma obaw A ten niebieski kolorek być może w pewnym subtelnym sensie współgrałby i nawiązywał do jego wspomnień z dzieciństwa, ale kategorycznie chciałabym, żeby tylko i wyłącznie do tych dobrych... Wiesz, co mam na myśli?
Ach, ostatnia konkluzja jest cudowna <3 Nie potrafię dodać nic więcej; zgadzam się w stu procentach.... <3 
|