Czym jest serial "Domek..."

Dzisiaj rano wpadłam na pomysł, że w zasadzie pisanie tutaj powinno zacząć się od wyjaśnienia tej kwestii. Zacznę może od najważniejszego:

Serial nie jest ekranizacją książki. Jest tylko jej luźną adaptacją. Ekranizacją jest tylko pilot serialu, oparty w miarę wiernie (bo z pominięciem paru rozdziałów, zapewne ze względu na czas) na trzecim tomie serii "Little House" - "Little House on the Prairie". Tom pierwszy (drugi opowiada o dzieciństwie Almanza Wildera) został całkowicie pominięty, choć wydarzenia z niego są cytowane w sposób dosłowny w niektórych odcinkach.

Jeśli chodzi o kontekst serialowi bliżej jest do "Bonanzy", niż do książek. Zresztą łączy go z nią wspólny gatunek - po angielsku to jest "Western Drama", czyli "Western Obyczajowy".

Teoretycznie serial miał być oparty na czwartym tomie książki - "On the Banks of Plum Creek" (zresztą wyraźnie powiedziane jest, że akcja toczy się właśnie tam), jednak tylko odcinki "Country Girls" i "Town Party, Country Party" w miarę wiernie oddają rozdziały książki. Z tym, że w książce Mary i Laura poszły do szkoły dopiero w rozdziale 20, tymczasem w serialu dzieje się to już w drugim odcinku. Pominięto też wydarzenia pierwszego roku pobytu w Plum Creek, w czasie którego Ingallsowie mieszkali w ziemiance tuż nad strumieniem, rozpoczynając sreial od budowy domu przez Charlesa, co de facto miało miejsce dopiero gdzieś w połowie książki.

Poza tym, biografie głównych postaci również się różnią. Książkowa Mary w przeciwieństwie do serialowej nie wyszła za mąż i nie miała dzieci. Nie nauczała też w szkole dla niewidomych, tylko w szkółce niedzielnej, mieszkając przy tym przez cały czas z rodzicami, nie w Winoka. Ingallsowie wyjechali z Plum Creek, kiedy Laura miała trzynaście lat i zamieszkali w De Smet. Tam poznała Almaza. Tymczasem w serialu wszystko to dzieje się w Plum Creek. Podobnie Mr. Edwards nie pojawił się nigdy w Plum Creek i nie ożenił. W książce nie było też mowy o tym, że był wdowcem - tylko kawalerem. To takie podstawowe różnice.

Ja traktuję serial, jako odrębną całość i, trochę sentymentalnie, jako młodszą siostrę "Bonanzy". Zresztą, wiele odcinków "Domku..." zostało zainspirowanych bonanzowymi scenariuszami. Historia jest albo identyczna, albo troszkę zmieniona, ale dla tych, którzy uwielbiają oba seriale te odcinki są do wychwycenia. Naliczyłam ich dziewięć Rolling Eyes

To chyba wszystko. Acha, jeszcze jedna ważna sprawa. "Domek..." to nie jest serial dla dzieci. Choć dzieci grają tam główną rolę, wiele odcinków jest zbyt ciężkich dla młodszych widzów. Ja polecam go przynajmniej powyżej 12 lat.

Dziękuję za uwagę Wink

Czytałam te książki ,będąc chyba jeszcze w podstawówce ..
Nie było tam jakieś porywającej akcji ,ale dużo opisów ,takiego zwykłego codziennego życia ,walki z przyrodą itp ..
Na swój sposób było to ciekawe.
Pamiętam ,że ta dziewczyna ,co zawsze dokuczała Laurze kręciła się też koło narzeczonego Laury ,zanim został jej narzeczonym ..
A Laura była też dość przekorna ,bo powiedziała ,żeby nie przybiegła jakby zagwizdał ,a Emilka ze Srebrnego Nowiu przybiegła jak Tadzio zagwizdał ..
Bo to była jakaś stara piosenka ,zag-widź chłopcze ,a przybiegnę ..
Z filmu pamiętam jedynie ,że ta najstarsza dziewczynka była najładniejsza ,taka blondynka z subtelną urodą ,która bardzo mi pasowała z tą swoją urodą do tamtych czasów ..
No i się zastanawiam czy Domek jest jakiś jak to się mówi spin -off Bonanzy ?
Tylko zamiast Joe mówią Charles ?

Ja to tak odbieram Smile

Charakter, pomysły, poczucie humoru i wszystko inne Charles ma dokładnie takie samo, jak Joe... jedyną różnicą między nimi jest fakt, że "Domku..." zawsze brakuje pieniędzy a Cartwrightowie w "Bonanzie" spali na tysiącu dolarów Rolling Eyes

Poza tym, to cały czas wygląda, jakby to Joe ożenił się i miał dzieci Very Happy

Wypożyczałam kiedyś te książki i w związku z tym mogę powiedzieć z pewnością mędrca, że nie mają one nic wspólnego z filmem... miało tak być, telewizja tego chciał... ale Mike nie chciał, tłumacząc, że te książki to nie materiał na serial...gdyby telezwizja się uparła, on mógłby nakręcić cztery sezony na podstawie książek, bo potem po prostu by się skończyły... stanęło na tym, że dwugodzinny odcinek pilotowy jest w pewnym stopniu podobny do jednej z książek, ale reszta serialu już nie Very Happy

Przeczytaj biografię Charlesa - dużo się wyjaśni Wink