Forum www.mikelandonphorum.fora.pl Strona G³ówna


www.mikelandonphorum.fora.pl
Forum fanów i wielbicieli cudownego aktora i cz³owieka - Michaela Landona
Odpowiedz do tematu
Michael Landon - The Day I Stole A Christmas Tree!
Bella
Moderator


Do³±czy³: 02 Kwi 2015
Posty: 267
Przeczyta³: 0 tematów

Ostrze¿eñ: 0/5

Jak dobrze wiadomo, w ¿yciu Mike'a mia³o miejsce wiele niezwyk³ych, specyficznych i oryginalnych wydarzeñ, a o wielu z nich czêsto on sam opowiada³ ze szczegó³ami Very Happy W zwi±zku z tym, wpad³am na pomys³ przet³umaczenia na polski jednej z bardziej znanych i osobliwych historii z jego ¿ycia, a mianowicie mówi±cej o tym jak pewnego dnia dopu¶ci³ siê on kradzie¿y drzewka iglastego na Bo¿e Narodzenia dla swojego syna, Marka. Zdarzy³o siê to oko³o 1956 r., zanim Mike otrzyma³ rolê w Bonanzie i razem z Dodie ¿yli oni w owym czasie w bardzo ciê¿kich warunkach, ze wzglêdów finansowych czêsto nie mog±c sobie pozwoliæ na wiele rzeczy.


* * *
DZIEÑ, W KTÓRYM UKRAD£EM ¦WI¡TECZNE DRZEWKO

Michael Landon


Nigdy nie zapomnê dnia, w którym dopu¶ci³em siê kradzie¿y ¶wi±tecznego drzewka. Nie mogê usprawiedliwiæ moich dzia³añ m³odo¶ci±, ani tym bardziej brakiem wiedzy czy ¶wiadomo¶ci. Dok³adnie widzia³em, co robiê w³±czaj±c w to ¶wiadomo¶æ wszelkich mo¿liwych konsekwencji tych czynno¶ci odnosz±cych siê do zarówno do mnie, jak i mojej ¿ony i syna. Nie by³a to te¿ pochopna ani spontaniczna decyzja. Zaplanowa³em wszystko ostro¿nie i dok³adnie oraz ze wszelkimi szczegó³ami, i je¶li mówiê o tym dzisiaj, robiê to tylko dlatego, ¿e pomimo faktu, ¿e stara³em siê wszystko zrekompensowaæ do tej pory nie potrafiê w zupe³no¶ci oczy¶ciæ mojego sumienia z poczucia winy. Mam jedynie nadziejê, ¿e przez opowiedzenie tej historii mogê ustrzec kogo¶ innego przed pope³nieniem podobnego wykroczenia.
Nie min±³ nawet pe³en rok odk±d wzi±³em ¶lub, kiedy to mia³o miejsce. Bardzo pragn±³em kupiæ ¶wi±teczne drzewko dla mojej ¿ony Dodie i sze¶cioletniego pasierba, Marka, ale niestety w owym czasie w ¿aden sposób nie mog³em sobie na to pozwoliæ. Pieni±dze, które zarobi³em ledwo starcza³y na zap³atê czynszu i trzy posi³ki dziennie. Czêsto tylko na dwa. Ani Mark ani Dodie nie skar¿yli siê, ale im bli¿ej by³o do ferii ¶wi±tecznych, tym czê¶ciej Mark pyta³ „Kiedy pojawi siê u nas ¶wi±teczne drzewko, tatusiu? Kiedy zaczniemy je dekorowaæ?” „Wkrótce,” obiecywa³em mu. „Wkrótce sprawimy sobie drzewko.” Ale nie mia³em nawet cienia pomys³u sk±d mieliby¶my wzi±æ na to pieni±dze. Oko³o czterech czy piêciu dni przez Bo¿ym Narodzeniem zabra³em Dodie i Marka na spacer do Griffith Parku – w charakterze jedynej formy rozrywki, na jak± wówczas mogli¶my sobie pozwoliæ. Kiedy tak spacerowali¶my wolno ciasnym, w±skim i krêtym szlakiem nagle zwróci³em uwagê na to, jak bardzo drzewa rosn±ce po obu jego stronach przypomina³y bo¿onarodzeniowe choinki. W³a¶nie wtedy wpad³ mi do g³owy pomys³. Do¶æ nagle, nienaturalnie i obcesowo powiedzia³em do Marka i Dodie, ¿e czas ju¿ wracaæ do domu. Jestem pewien, ¿e zupe³nie nie zrozumieli oni wtedy mojego dziwnego i szorstkiego zachowania, ale nie chcia³em we wszystko ich wpl±tywaæ, poprzez wyja¶nienia. Jak tylko z powrotem znale¼li¶my siê w domu, zadzwoni³em do mojego przyjaciela Nicka Beneta mówi±c mu, ¿e muszê niezw³ocznie siê z nim zobaczyæ. Kiedy Nick wreszcie siê pojawi³, mia³a miejsce tajna narada, któr± odbyli¶my razem w zaciszu przed g³ównym wej¶ciem. Kiedy skoñczyli¶my, powiedzia³em Dodie, ¿e muszê wyj¶æ na godzinê, ale zamiast skierowaæ siê ku drzwiom wyj¶ciowym, wszed³em do kuchni i zacz±³em gor±czkowo przeszukiwaæ szuflady. Dodie obserwowa³a moje dzia³ania w zak³opotaniu i zdziwieniu. By³a jeszcze bardziej zdumiona, kiedy w koñcu podnios³em z szuflady ostre narzêdzie do krojenia miêsa, przypominaj±ce pi³ê. „Do czego, na mi³o¶æ bosk±, jest ci to potrzebne?” zapyta³a. „Wola³bym, ¿eby¶ nie pyta³a” odpar³em, czuj±c siê niewyobra¿alnie winnym. Dodie spojrza³a na mnie w szczególny sposób, ale nie powiedzia³a ani s³owa.
Kiedy Nick i ja wsiedli¶my do mojego samochodu, ukry³em pi³ê za koszul±, ¿eby nie by³a zbyt ³atwo zauwa¿alna i nie rzuca³a siê w oczy podczas naszej jazdy. Na drodze do Griffith Parku kilka razy zdarzy³o nam siê wjechaæ na parê wybojów i nierówno¶ci i czu³em jak ostre krawêdzie pi³y wbijaj± siê w moj± skórê. By³o oko³o czwartej po po³udniu kiedy zaparkowali¶my auto niedaleko Obserwatorium, przedostali¶my siê prze murek otaczaj±cy parking i wolno zaczêli¶my posuwaæ siê w dó³ stromego wzgórza. Dooko³a krêci³o siê kilkoro ludzi, ale byli¶my tak dobrze ukryci przez rosn±ce wokó³ drzewa, ¿e wcale nas nie zauwa¿yli, a je¶li nawet zauwa¿yli, nie zwracali na nas najmniejszej uwagi. Poszukiwania idealnej choinki trwa³y oko³o pó³ godziny, zanim wreszcie znale¼li¶my tak±, która jak mi siê wydawa³o, by³a mniej wiêcej odpowiednia. Podczas gdy Nick sta³ na warcie, ja zaj±³em siê pi³owaniem pnia, do momentu gdy wykona³em oko³o 7/8 ca³ej pracy. Pomy¶la³em sobie, ¿e wszystko co zostanie nam do zrobienia, kiedy wrócimy do tego miejsca po zapadniêciu nocy, to delikatne zgiêcie i przechylenie nadpi³owanego pnia i ³atwo siê on od³amie. Wykonali¶my, co zaplanowali¶my, wspiêli¶my siê z powrotem w górê wzgórza, wsiedli¶my do samochodu i pojechali¶my do domu. Kiedy zupe³nie siê ¶ciemni³o, razem z Nickiem wrócili¶my do Griffith Parku. Ku naszemu szokowi i wielkiemu zaskoczeniu, kiedy tylko dojechali¶my do Obserwatorium, naszym oczom ukaza³ siê przepe³niony i zat³oczony parking, czego powodem by³ pewien rodzaj widowiska, które mia³o miejsce tej nocy. Podczas gdy na pocz±tku byli¶my dosyæ zdenerwowani, szybko zdali¶my sobie sprawê, ¿e taki obrót spraw mo¿e dzia³aæ na nasz± korzy¶æ, poniewa¿ przy ca³ym tym zamieszaniu przy Obserwatorium, istnia³y nik³e szanse by kto¶ zwróci³ uwagê na dwie osoby schodz±ce w dó³ wzgórza ku parkowi. Nasz plan zdawa³ siê dzia³aæ idealnie. Oderwanie pnia drzewa wymaga³o od nas stosunkowo niewielkiego wysi³ku. Jednak, kiedy zaczêli¶my ci±gn±æ je w górê zbocza w okolice parkingu, odkryli¶my ku naszemu przera¿eniu, ¿e musi oni mieæ z oko³o 20 stóp (~6m) wysoko¶ci. Nie mieli¶my ze sob± ¿adnej pi³y czy innego ostrego narzêdzia, wiêc je¶li chcia³em mieæ drzewko, nie by³o innego wyj¶cia jak tylko dalej realizowaæ nasz plan do koñca. Kiedy wreszcie dotarli¶my na szczyt, obaj byli¶my pokryci licznymi zadrapaniami i krwawili¶my. W³a¶nie starali¶my siê przenie¶æ choinkê ponad murem otaczaj±cym parking, gdy niespodziewanie o¶lepiaj±cy snop ¶wiat³a pad³ na moj± twarz. Poczu³em siê jak kryminalista przy³apany na gor±cym uczynku. Instynktownie, natychmiast pu¶ci³em trzymany przez siebie koniec drzewa i Nick zrobi³ to samo. Nie mieli¶my wtedy jeszcze pojêcia, czy oficer, który kierowa³ ¶wiat³o na moj± twarz widzia³ je czy nie. „Park jest zamkniêty, panowie,” powiedzia³ zgodnie z prawd±. Nie dostrzeg³ drzewa. „Jest ju¿ tak pó¼no?” zawo³a³ Nick, w którego g³osie da³o siê wyczuæ westchnienie ulgi. „Tak, lepiej siê st±d zabierajcie,” odpowiedzia³ policjant ³agodnie. Oczywi¶cie, post±pili¶my zgodnie z jego zaleceniem, ale kiedy przyjechali¶my do domu czu³em siê ¿a³o¶nie. Ca³a praca posz³a na pró¿no; wci±¿ nie mia³em iglastego drzewka na Bo¿e Narodzenie i Mark by³by zawiedziony. Szok jakiego do¶wiadczy³em, kiedy otrzyma³em ostrze¿enie od stró¿a prawa powinien byæ wystarczaj±cy, aby odwie¶æ mnie od my¶li kontynuowania mojego planu. A na pewno powinien on powstrzymaæ mnie od wpl±tywania we wszystko mojej ¿ony. Niestety, tak siê nie sta³o. Po tym jak wygl±da³em, rozmawia³em i po moim ogólnym samopoczuciu kiedy wróci³em do domu, dla Dodie by³o ca³kiem oczywiste, ¿e co¶ by³o okropnie nie tak. Wyzna³em jej ca³± historiê. Przypatrywa³a mi siê przez moment bez s³owa, nastêpnie zaczê³a co¶ mówiæ, ale siê powstrzyma³a. My¶la³a o wszystkim jeszcze przez jaki¶ czas, a potem zwróci³a siê do mnie ze s³owami „Co chcesz ¿ebym zrobi³a, Mike?” Mój wewnêtrzny g³os podpowiada³ mi aby odpowiedzieæ jej „Nic, zapomnijmy o ca³ej sprawie.” Ale zamiast tego z moich ust wyrwa³y siê s³owa „Chcê, aby¶ mi pomog³a. Potrzebujê ciê”.
Wcze¶nie nastêpnego ranka Dodie i ja pojechali¶my do Obserwatorium. Ze wzglêdu na to, ¿e akumulator w moim starym samochodzie by³ prawie zupe³nie wyczerpany i nie chc±c do¶wiadczyæ takiej sytuacji, ¿e mo¿e on nie chcieæ zapaliæ ponownie, aby uchroniæ siê przed t± ewentualno¶ci± zaparkowali¶my auto w taki sposób, aby jego przód skierowany by³ w dó³ opadaj±cego zbocza. Tak wcze¶nie rano w parku nie by³o prawie nikogo i Dodie i mnie uda³o siê ostro¿nie przenie¶æ drzewo ponad otaczaj±cym murem i ponie¶æ je w stronê naszego samochodu. Nieoczekiwanie, zauwa¿yli¶my kilkoro dzieciaków biegn±cych dok³adnie w nasz± stronê. Instynktownie, natychmiast pu¶cili¶my iglaka, a gdy grupka siê zbli¿y³a, wykrzykn±³em wskazuj±c na le¿±ce nieopodal drzewko: „To drzewo bez w±tpienia wygl±da jak ¶wi±teczna choinka, prawda?” Dodie przytaknê³a bez s³owa, kiwaj±c g³ow±. Teraz w nasz± stronê pospieszy³ równie¿ policjant. Po raz kolejny wskazuj±c na drzewko, zwróci³em siê do niego „W³a¶nie znale¼li¶my to drzewko. Niew±tpliwie wygl±da na zawirusowane, prawda? Pomy¶la³em, ¿e je¶li nikt go nie chce, mo¿emy zabraæ je do domu, dla naszego syna.” Policjant zmierzy³ mnie pytaj±cym spojrzeniem. Wymusi³em szeroki u¶miech. „Jaki¶ dzieciak musia³ je ¶ci±æ.” „Albo jaki¶ pomylony doros³y,” powiedzia³ w koñcu. „Có¿, mo¿e wiêc lepiej je tu zostawmy, mimo ¿e do niczego siê nikomu nie przyda” rzek³em wreszcie. „Je¶li chcecie, mo¿ecie zabraæ je do Muzeum Historii Naturalnej.” odpar³ policjant. „Je¶li le¶niczy orzeknie, ¿e drzewo nie jest zawirusowane, mo¿ecie je zabraæ.” Dodie i ja nie mogli¶my zmie¶ciæ iglaka w baga¿niku auta, ale dali¶my radê wci±gn±æ je na tylne siedzenie przez regulowany dach, podczas gdy jego szczyt wci±¿ wystawa³ na 8 (~2,4 m) lub 9 stóp (~2,7m) poza zderzakiem samochodu. Ruszyli¶my w dó³ zbocza, ale nie odjechali¶my wiêcej ni¿ po³owê mili, kiedy oficer policji nagle pojawi³ siê tu¿ za nami. „Jed¼cie za mn±,” wykrzykn±³ w nasz± stronê, po czym wysun±³ siê naprzód. Teraz by³em ju¿ pewien, ¿e wszystko nie pójdzie tak ³atwo. „Le¶niczy odkryje, ¿e drzewo jest ¶wie¿o ¶ciête i zdrowe, szybko po³±czy wszystkie fakty - i Mark spêdzi ¶wiêta samotnie, podczas gdy jego rodzice bêd± w wiêzieniu” mówi³em sobie. Oko³o pó³ mili przed g³ównym wej¶ciem, policjant machn±³ d³oni± w stronê Muzeum Historii Naturalnej, a nastêpnie odjecha³. Odetchn±³em o wiele swobodniej. „Los jednak nam sprzyja” powiedzia³em do siebie, gdy nieco zwolni³em auto, w oczekiwaniu a¿ policjant znajdzie siê ca³kowicie poza zasiêgiem wzroku, a potem mijaj±c muzeum, skrêci³em w lewo ku Los Feliz Boulevard, kieruj±c siê o do domu. Nie odjecha³em jednak daleko. Minutê po tym, jak opu¶cili¶my granice Griffith Parku, us³ysza³em za plecami dono¶ne syreny alarmowe. Kilka sekund pó¼niej pojawi³ siê za nami olbrzymi wóz stra¿acki, a jego kierowca nakaza³ mi zjechaæ na pobocze. „Sk±d macie to drzewo?” zawo³a³ wracaj±c siê do mnie. Opowiedzia³em mu dok³adnie tê sam± historiê, co policyjnemu oficerowi, a jego reakcja równie¿ by³a dok³adnie taka sama. „Zabierzcie je do Muzeum Historii Naturalnej,” powiedzia³. „Im szybciej, tym lepiej, jed¼cie za mn±.” Jecha³ przed nami ca³± drogê do muzeum, czeka³ a¿ Dodie i ja wyci±gniemy drzewo z naszego samochodu i odprowadzi³ nas do bocznego wej¶cia po bardziej oddalonej stronie. Podczas gdy stra¿ak sta³ tu¿ obok, uwa¿nie i pilnie nas obserwuj±c, zapuka³em do drzwi. Nie by³o odpowiedzi. Zapuka³em ponownie, tym razem mocniej i bardziej zdecydowanie, a nastêpnie przelotnie zajrza³em przez okno, aby przekonaæ siê, ¿e w pomieszczenie wewn±trz nie by³o nikogo. Chwyci³em za klamkê. Kiedy okaza³o siê, ¿e drzwi nie by³o zamkniête, powoli wszed³em do ¶rodka i g³o¶no powiedzia³em: „Dzieñ dobry”. Zacz±³em mówiæ na tyle g³o¶no, ¿eby stra¿ak stoj±cy na zewn±trz móg³ dok³adnie s³yszeæ mój g³os, po czym odpowiada³em sobie z zupe³nie odmienn± intonacj±. Po kilku minutach wreszcie wyszed³em na zewn±trz i powiedzia³em towarzysz±cemu nam pracownikowi stra¿y po¿arnej, ¿e le¶niczy stwierdzi³, ¿e nie widzi ¿adnego problemu w tym, aby¶my zabrali drzewko ze sob±. Oczywi¶cie, nie by³o ¿adnego le¶niczego. W pierwszej chwili, pomy¶la³em, ¿e stra¿ak zada sobie trud aby upewniæ siê i zweryfikowaæ moje informacje, ale po prostu odjecha³. Podczas gdy Dodie i ja jechali¶my do domu oboje mieli¶my tak silne poczucie winy zwi±zane z tym, co zrobili¶my ¿e prawie wcale nie rozmawiali¶my. Zaparkowali¶my samochód przed domem i, kiedy wnie¶li¶my choinkê do domu, zdali¶my sobie sprawê, ¿e by³a znacz±co o wiele za wysoka w porównaniu z wymiarami naszego pokoju. Musia³em wiêc odci±æ ca³kiem spor± jej czê¶æ – i natychmiast przepo³owi³em drzewko w ¶rodku wzd³u¿ pnia ku do³owi podczas tego procesu. To by³ kolejny z³y omen. Dodie przynios³a niewielk± ilo¶æ drutu i zwi±za³em je z powrotem mocno i solidnie za pomoc± tego materia³u, a nastêpnie popchn±³em do k±ta pokoju bo musia³em pilnie wyj¶æ na umówion± wcze¶niej rozmowê o pracê. Kiedy wróci³em, Dodie by³a w stanie za³amania nerwowego. Wygl±da³o na to, ¿e odk±d tylko wyszed³em, wszystkie rodzaje ma³o przyjemnych owadów zaczê³y powoli wype³zaæ i wydostawaæ siê z naszego drzewka. Mówi±c szczerze, ca³e pomieszczenie by³o pe³ne ma³ych, pe³zaj±cych stworzeñ, które musieli¶my zabijaæ jedno po drugim. Oboje wiedzieli¶my, ¿e taki nabytek uzyskany w nieprawy sposób nie przyniesie nam ¿adnej rado¶ci, ale Mark nie mia³ najmniejszego pojêcia o tym, co siê sta³o. Wszystko co jawi³o siê jego oczom to tylko piêkna, du¿a ¶wi±teczna choinka; p³aka³ z rado¶ci.
Nastêpnego dnia wziêli¶my tyle pieniêdzy, ile mieli¶my i kupili¶my dekoracje. Tymczasem, drzewko gubi³o ig³y tak szybko, ¿e szczerze bali¶my siê, ¿e do czasu ¶wi±t na ga³±zkach nie zostanie z nich ju¿ ani jednej. Dwa dni pó¼niej nadesz³o Bo¿e Narodzenie i, podczas gdy choinka wygl±da³a do¶æ mizernie, Mark nie móg³ byæ szczê¶liwszy. Dodie i ja natomiast nie mogli¶my byæ bardziej przygnêbieni. Zdali¶my sobie sprawê z tego, co zrobili¶my. Wiedzieli¶my, ¿e musimy w jaki¶ sposób to zrekompensowaæ. Dzieñ po Bo¿ym Narodzeniu na drzewku nie zosta³o ju¿ ani jednej zielonej ig³y. Zdjêli¶my wiêc dekoracje, pociêli¶my drzewko i wynie¶li¶my na zewn±trz przed dom, aby zabra³ je samochód do wywozu odpadów. Tego samego popo³udnia listownie otrzyma³em czek bêd±cy wynagrodzeniem za pewn± pracê, któr± wykona³em. To by³a pierwsza wyp³ata jak± widzia³em od miesi±ca. „Teraz naprawdê mo¿emy ¶wiêtowaæ” zwróci³em siê do Dodie. W sposobie w jaki wtedy na mnie spojrza³a by³o co¶, co sprawi³o, ¿e poczu³em siê jeszcze bardziej winny ni¿ wcze¶niej. „Jak du¿o bêdziesz potrzebowaæ na ¿ywno¶æ, aby¶my jako¶ zwi±zali koniec z koñcem przez kolejne kilka dni?” zapyta³em j±. Powiedzia³a mi najmniejsze minimum, które wynosi³o oko³o 1/3 kwoty, któr± otrzyma³em. Dodie i ja nigdy nie omawiali¶my tego, co powinno zostaæ zrobione z reszt± tych pieniêdzy. To po prostu by³o dla nas jasne. Nie mia³em du¿ej wiedzy o dzia³aj±cych organizacjach charytatywnych, ale wiedzia³em, ¿e Armia Zbawienia jest ca³kiem odpowiednim zrzeszeniem, do którego mo¿na przekazaæ czek, wiêc wzi±³em wszystko czego tylko nie potrzebowali¶my na ¿ywno¶æ przez nastêpne kilka dni i przekaza³em wspomnianemu zrzeszeniu, aby ul¿yæ naszym sumieniom. Nie do koñca siê uda³o. By³em przekonany, ¿e jedynym sposobem w jaki mogê zupe³nie pozbyæ siê mojej winy bêdzie wyznanie tego, co zrobi³em i poniesienie konsekwencji. W Nowy Rok z powrotem pojecha³em do Griffith Parku i wszed³em do Muzeum Historii Naturalnej. Wysoki mê¿czyzna w ¶rednim wieku ubrany w zielony uniform siedzia³ za biurkiem. Powiedzia³em jak siê nazywam i nastêpnie zacz±³em mówiæ mu o wszystkim co siê wydarzy³o. Zanim doszed³em bardzo daleko spojrza³ na mnie z mieszanin± zaskoczenia i satysfakcji w oczach. „A wiêc to ty jeste¶ tym mê¿czyzn±?” „Wiesz?” pokiwa³ g³ow±. „Oficer policji zg³osi³ to wszystko dzieñ po ¶wiêtach, a mê¿czyzna pracuj±cy w wydziale stra¿y po¿arnej powiedzia³ mi o facecie, który rozmawia³ ze sob±.” U¶miechn±³ siê. „A wiêc wiedzieli od samego pocz±tku” pomy¶la³em. „Czemu nic nie powiedzieli?” zwróci³em siê do le¶niczego. „By³o tak blisko Bo¿ego Narodzenia” powiedzia³ prostodusznie. „Dziêkujê” powiedzia³em i odwróci³em siê, aby wyj¶æ. Kiedy doszed³em do drzwi, spojrza³em za siebie jeszcze na moment „Obiecujê panu, ¿e ju¿ nigdy czego¶ takiego siê nie dopuszczê.” „Jestem tego pewien” odpowiedzia³ i po chwili doda³: „Szczê¶liwego nowego roku.” Krztusi³em siê ze ¶miechu, kiedy wsiad³em do samochodu i pojecha³em do domu.
Pomimo, ¿e przekaza³em okre¶lon± ilo¶æ pieniêdzy do Armii Zbawienia i pomimo, ¿e przyzna³em siê do tego, co zrobi³em, ¿y³em z poczuciem winy przez ca³y ten czas. Czujê, ¿e dodatkowo oprócz mówienia o tym wszystkim wam, wci±¿ muszê przyznaæ siê do swoich wystêpków jeszcze jednej osobie – mojemu pasierbowi, Markowi. Mam nadziejê, ¿e zrozumie i mi wybaczy.

* * *

Za wszelkie b³êdy, nie¶cis³o¶ci i nieodci±gniêcia w t³umaczeniu bardzo przepraszam. Rolling Eyes Oryginalny tekst mo¿na znale¼æ tutaj:

[link widoczny dla zalogowanych]


Post zosta³ pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bella dnia Nie 18:38, 10 Lip 2016, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Micca
Administrator


Do³±czy³: 02 Kwi 2015
Posty: 1836
Przeczyta³: 12 tematów

Pomóg³: 2 razy
Ostrze¿eñ: 0/5
Sk±d: Stettin, West Pomerania

To jest jedna z moich ulubionych historii <3 Very Happy
W pewien dziwny sposób, jestem w zwi±zku z tym z Mike'a dumna Rolling Eyes Dla mnie, to wydarzenie by³o testem jego odpowiedzialno¶ci i mi³o¶ci, który zda³ bardzo dobrze... byæ w stanie pope³niæ przestêpstwo dla rado¶ci syna jest dowodem na to, ¿e potrafi³ kochaæ bez wzglêdu na wszystko Smile
Chocia¿, jak dla mnie ca³a ta historia bardzo przypomina scenariusz komedii i to bardzo dobrej Laughing Wink I... Mike nie powinien siê czuæ a¿ tak winny - dla mnie, jego czyn by³ w pe³ni usprawiedliwiony Smile


Post zosta³ pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bella
Moderator


Do³±czy³: 02 Kwi 2015
Posty: 267
Przeczyta³: 0 tematów

Ostrze¿eñ: 0/5

Micca napisa³:
To jest jedna z moich ulubionych historii <3 Very Happy
W pewien dziwny sposób, jestem w zwi±zku z tym z Mike'a dumna Rolling Eyes Dla mnie, to wydarzenie by³o testem jego odpowiedzialno¶ci i mi³o¶ci, który zda³ bardzo dobrze... byæ w stanie pope³niæ przestêpstwo dla rado¶ci syna jest dowodem na to, ¿e potrafi³ kochaæ bez wzglêdu na wszystko Smile

Tak, masz racjê udowodni³ tym swoj± olbrzymi± mi³o¶æ do rodziny i syna (i sk³onno¶æ do szalonych pomys³ów Laughing ) ale jednocze¶nie wiedzia³, ¿e to co zrobi³, pomimo i¿ zrobi³ to z mi³o¶ci i w jak najczystszych intencjach, by³o niezgodne z prawem i parê razy musia³ pos³u¿yæ siê oszustwem i k³amstwem. Czu³ w sobie w zwi±zku z tym nie daj±ce spokoju g³êbokie poczucie winy, którym przygniecione by³o jego wewnêtrzne sumienie do tego stopnia, ¿e w koñcu postanowi³ sam wszystko wyznaæ przed odpowiednimi s³u¿bami Smile Moim zdaniem to bardzo piêkna, zabawna i jednocze¶nie m±dra historia Smile
Micca napisa³:
Chocia¿, jak dla mnie ca³a ta historia bardzo przypomina scenariusz komedii i to bardzo dobrej Laughing Wink I... Mike nie powinien siê czuæ a¿ tak winny - dla mnie, jego czyn by³ w pe³ni usprawiedliwiony Smile

Tak, te¿ mi siê wydaje, ¿e jego poczucie winy by³o zbyt du¿e w stosunku do pope³nionego wystêpku; nie zrobi³ w koñcu nic strasznego i kierowa³ siê przede wszystkim mi³o¶ci± i innymi szlachetnymi uczuciami Smile Jednak to, ¿e postanowi³ za wszelk± cenê zrekompensowaæ swoj± winê i podj±³ decyzjê o wyznaniu wszystkiego, co mia³o miejsce by³o wed³ug mnie wspania³e Smile To taka lekko komediowa historia, ale z mora³em Wink


Post zosta³ pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bella dnia Nie 20:00, 10 Lip 2016, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Micca
Administrator


Do³±czy³: 02 Kwi 2015
Posty: 1836
Przeczyta³: 12 tematów

Pomóg³: 2 razy
Ostrze¿eñ: 0/5
Sk±d: Stettin, West Pomerania

Kiedy przeczyta³am to po raz pierwszy, wygl±da³am tak: Shocked
Do dzi¶ czujê, ¿e taka sytuacja jest ma³o prawdopodobna Rolling Eyes Ale, to jego ogromne poczucie winy, pokazuje jak± mia³ piêkn± duszê... to, ¿e zawsze chcia³ byæ w porz±dku wobec ¶wiata, nawet, je¶li jego czyn by³ usprawiedliwiony... cudowny cz³owiek <3
Ale, nie by³by dobrym z³odziejem Rolling Eyes


Post zosta³ pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bella
Moderator


Do³±czy³: 02 Kwi 2015
Posty: 267
Przeczyta³: 0 tematów

Ostrze¿eñ: 0/5

Micca napisa³:
Kiedy przeczyta³am to po raz pierwszy, wygl±da³am tak: Shocked
Do dzi¶ czujê, ¿e taka sytuacja jest ma³o prawdopodobna Rolling Eyes Ale, to jego ogromne poczucie winy, pokazuje jak± mia³ piêkn± duszê... to, ¿e zawsze chcia³ byæ w porz±dku wobec ¶wiata, nawet, je¶li jego czyn by³ usprawiedliwiony... cudowny cz³owiek <3

Dok³adnie, w 100 % siê zgadzam Very Happy
Wiele historii i sytuacji z jego ¿ycia wydaje siê niewiarygodnych i wrêcz nieprawdopodobnych w swej oryginalno¶ci, ale je¶li Mike tyle o tym opowiada³ i na dodatek z takimi du¿ymi szczegó³ami, to musia³o wydarzyæ siê naprawdê Smile
Micca napisa³:
Ale, nie by³by dobrym z³odziejem Rolling Eyes

Raczej nie Laughing A gdyby nawet ju¿ doszed³ do perfekcyjnej wprawy w planowaniu jakiej¶ akcji, bo w koñcu g³ówkê mia³ nie od parady, po jej wykonaniu na drugi dzieñ pobieg³by na policjê i do wszystkiego siê przyzna³ Laughing Laughing


Post zosta³ pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Michael Landon - The Day I Stole A Christmas Tree!
Nie mo¿esz pisaæ nowych tematów
Nie mo¿esz odpowiadaæ w tematach
Nie mo¿esz zmieniaæ swoich postów
Nie mo¿esz usuwaæ swoich postów
Nie mo¿esz g³osowaæ w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu