Forum www.mikelandonphorum.fora.pl Strona Główna


www.mikelandonphorum.fora.pl
Forum fanów i wielbicieli cudownego aktora i człowieka - Michaela Landona
Odpowiedz do tematu
Micca
Administrator


Dołączył: 02 Kwi 2015
Posty: 1836
Przeczytał: 12 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stettin, West Pomerania

To... tak dla równowagi Smile Bo, w końcu, małżeństwo z Mikiem to nie tylko bycie przez niego straszonym Rolling Eyes Jest tego dużo więcej. To także, radość w wielu odsłonach, świadomość jego ogromnych chęci, by spełniać marzenia ukochanej kobiety i oddanie, kompletnie bezinteresowne tym marzeniom. Mike był sobą, zawsze, ale ukochanej kobiecie pragnął oddać wszystko Smile

Dodie Landon (Czerwiec 1960)



"Pewnego wieczoru kilka lat temu oglądaliśmy zdjęcie księcia i księżnej Windsoru i ich mopsa. Rzuciłam mała uwagę o tym, jak bardzo podobają mi się zwierzęta takie, jak to, jednak mieliśmy wtedy dom pełen zwierząt, więc nie mówiłam tego poważnie. Kilka tygodni po odejściu naszego beagle’a. Byłam po tym tak rozbita, że płakałam nadal, gdy Michael wrócił ze studia. Natychmiast znowu wyszedł i nie pokazał się prawie do północy. Zanim zdążyłam zapytać go o powód jego nieobecności zobaczyłam, że wydobywa z kieszeni z kieszeni płaszcza małego mopsa. „Musiałem jechać przez całe miasto, by znaleźć jednego.” Uśmiechnął się z zakłopotaniem. Kiedy powiedziałam, że mamy menażerię w naszym domu, nie przesadzałam. I na początku nie przypadało to Mike’owi do gustu. Gdy się poznaliśmy, miałam już dwa koty. „Jest jedna rzecz, której nie mogę znieść” poinformował mnie „to koty!” „Och, naprawdę?” wróciłam „Och naprawdę!” warknął. Na szczęście, kiedy już zaczęliśmy się spotykać, dorósł do lubienia ich coraz bardziej i bardziej. A od kiedy się pobraliśmy to Mike był tym, który przyniósł do domu kolejne osiem kotów, wiec teraz mamy ich w domu dziesięć."

A tutaj, Mike z mopsikiem - Rose Very Happy :



Uroczy chłopiec


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Micca dnia Pią 19:46, 15 Sty 2016, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Micca
Administrator


Dołączył: 02 Kwi 2015
Posty: 1836
Przeczytał: 12 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stettin, West Pomerania

Mike, Dodie i ich kotki Very Happy :



Te kotki były bardzo sławne... i są w pewnym sensie owocem miłości Mike'a do Dodie. A było to tak:

Michael Landon (1961 r.)

Byliśmy tak biedni, że mieszkaliśmy w maleńkim pokoju, który był pełny po wstawieniu tam jednego łóżka. Mark przebywał z rodzicami Dodie a my mieliśmy niezwykły sposób na spanie z naszym jednym małym łóżkiem. Położyliśmy materac na podłodze, ja na nim spałem. Dodie używała podkładki pod materac na swoje łóżko. Pomimo małej przestrzeni i braku pieniędzy, mieliśmy jedenaście kotów! Chciałem podarować Dodie wszelki rodzaj prezentów, ale koty to była jedyna rzecz na jaką mogłem sobie pozwolić. Możesz kupić jednego w schronisku za piętnaście centów, więc kupowałem je i przynosiłem jej. Nigdy nie zapomnę lata z jedenastoma kotami. Było bardzo upalne. Koty czuły się gorzej od Dodie i ode mnie, tak myślę. Kupiłem więc lód za dwadzieścia pięć centów i umieściłem go na tylnym siedzeniu mojego zaniedbanego starego samochodu. Wszystkie koty weszły do samochodu i spędziły ten dzień siedząc na lodzie. Do czasu, gdy wróciłem do domu tej nocy woda wypływała przez drzwi samochodu, ale koty były orzeźwione i zadowolone. Teraz mamy w domu trzy koty. Pogo jest kotem syjamskim. Reggie Van Landon jest rodzinnym arystokratą. Jest ważącym dwadzieścia dwa funty, pomarańczowym pręgowanym kotem. Innym kotem jest czarny kot o imieniu Cyril. Mieliśmy inne, ale oddaliśmy je. Wszystkie trafiły do bardzo dobrych domów, dodam.

Zawsze niezmiernie mnie porusza ta historia Very Happy A jest to cześć większej całości. O początkach życia Dodie i Mike'a opowiada pięć fragmentów, które znajdują się na oocities... może, przerobię je na trochę większy artykuł Wink Ale tak na serio, to kiedy widzę danego kotka, wiem już jak miał na imię i jestem tym faktem wprost zachwycona!!!! Very Happy Very Happy Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Micca dnia Pią 18:57, 26 Sie 2016, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Kathie



Dołączył: 31 Sie 2015
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Virginia City

Ile oni mieli zwierząt? Tak ogólnie?
Bo na zdjęciach wielokrotnie widziałam albo pieski albo kotki albo nawet małpkę Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Micca
Administrator


Dołączył: 02 Kwi 2015
Posty: 1836
Przeczytał: 12 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stettin, West Pomerania

Mieli... trzy koty (Pogo, Reggie i Cyril), dwa psy (mopsik Rose i beagle Honeybear), jaszczurkę (Monster), małpkę (Melvin), świnkę morską (Sow), króliczka (nie znam imienia), tarantulę (Homer), gęś (Easter) oraz staw z rakami, rybami i żabkami. Nie wiem, kto je nazywał, ale wiem, że to Dodie kochała zwierzęta a Mike zaraził się od niej tą fascynacją i potem to on przynosił je do domu Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kathie



Dołączył: 31 Sie 2015
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Virginia City

Ojej, prawdziwy zwierzyniec! Ale super Very Happy

Bardzo dziękuję Domi za tą szczegółową odpowiedź Smile

A co się stało z tymi zwierzętami po ich rozstaniu?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Micca
Administrator


Dołączył: 02 Kwi 2015
Posty: 1836
Przeczytał: 12 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stettin, West Pomerania

Nie wiem Shocked Ale... może Dodie je wzięła, może oddała bliskim, bo Mike i Lynn z pewnością zwierzaków nie mieli Rolling Eyes Potem, Mike i Cindy mieli psy (podobno dziewięć), ale Mike i Lynn nie. To w sumie było dla nich nieopłacalne, bo przez pierwsze pięć lat ich związku Mike wyjeżdżał na wszystkie parady, bo miał ambicję zapewnić sześciorgu dzieci luksusy a Lynn zawsze była z nim, dzieci też często z nimi były... i gdzie tu czas na zwierzaki? Rolling Eyes Na serio, nie wiem, co się ze zwierzakami stało, wybacz Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Micca
Administrator


Dołączył: 02 Kwi 2015
Posty: 1836
Przeczytał: 12 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stettin, West Pomerania

„Dzień, w którym ukradłem choinkę!” – by Michael Landon

Nigdy nie zapomnę dnia, w którym ukradłem choinkę. Nie mam usprawiedliwienia dla mojego czynu, jak młodość, czy niepełna go świadomość. Wiedziałem doskonale, co robię, w tym o możliwych konsekwencjach dla mnie, mojej żony i mojego syna. Nie była to też nieprzemyślana decyzja. Zaplanowałem to uważnie i w najdrobniejszych detalach, a, jeśli mówię o tym dzisiaj, robię to tylko dlatego, że, pomimo faktu, iż starałem się to nadrobić, nigdy nie udało mi się oczyścić mojego sumienia z poczucia winy. Mam tylko nadzieję, że mówiąc o tym, być może zapobiegnę popełnieniu podobnego przestępstwa przez kogoś innego.

Nie byłem jeszcze żonaty jeden pełny rok, gdy to się wydarzyło. Bardzo potrzebowałem drzewka dla mojej żony, Dodie i mojego sześcioletniego pasierba Marka, ale nie mogłem sobie na nie pozwolić. Pieniądze, które zarobiłem ledwie wystarczały na wynajem pokoju i trzy posiłki dziennie. Często musieliśmy jeść tylko dwa. Ani Mark, ani Dodie nie skarżyli się, ale, im bliżej było do świąt, tym częściej, Mark pytał „Kiedy kupimy choinkę, tatusiu? Kiedy zaczniemy ją dekorować?” „Wkrótce” obiecałem mu. „Wkrótce będziemy mieć choinkę.” Ale nie miałem pojęcia, skąd wziąć pieniądze. Cztery, albo pięć dni, przed Bożym Narodzeniem, zabrałem Dodie i Marka na spacer do Griffith Park – była to jedyna rozrywka, na jaką mogłem sobie pozwolić. Kiedy szliśmy wąskim i krętym szlakiem, zauważyłem nagle, jak wiele drzew po obu stronach wygląda, jak choinki. I wtedy, wpadłem na pomysł. Raczej nagle, powiedziałem Markowi i Dodie, że jest już czas na powrót do domu. Jestem pewny, że nie zrozumieli mojego pośpiechu w tamtej chwili, ale nie chciałem wplątywać ich w to, wyjaśniając. Kiedy tylko wróciliśmy do domu, zadzwoniłem do mojego przyjaciela, Nicka Beneta i powiedziałem mu, że chcę się z nim natychmiast zobaczyć. Kiedy Nick przyjechał do naszego domu, mieliśmy małą konferencję, w zaciszu wejścia. Kiedy już wszystko przemyśleliśmy, powiedziałem Dodie, że muszę wyjść na godzinę, ale, zamiast pójść prosto do drzwi, poszedłem do kuchni i przetrząsnąłem szuflady. Była zdziwiona, obserwując moje poszukiwania. Była jeszcze bardziej zdumiona, kiedy w końcu wyciągnąłem z szuflady piłę. „Do czego, u licha tego potrzebujesz?” zapytała mnie. „wolałbym, żebyś mnie nie pytała.” Powiedziałem, z poczuciem winy. Dodie spojrzała na mnie w szczególny sposób, ale nie powiedziała nic więcej.

Kiedy Nick i ja wsiedliśmy do mojego samochodu ukryłem piłę pod swoją koszulą, by nie została zauważona, gdy będziemy jechać. Trafiliśmy na kilka wybojów na drodze do Griffith Park i poczułem, jak ostre krawędzie piły kaleczą moją skórę. Było około czwartej po południu, kiedy zaparkowaliśmy samochód naprzeciwko Obserwatorium, wspięliśmy się na mór okalający parking i powoli zsunęliśmy się w dół stromego zbocza. Wokół było kilka osób, ale byliśmy tak dobrze ukryci przez drzewa, że nie zauważyli nas, a, jeśli zauważyli, nie zwracali na nas uwagi. Rozglądaliśmy się około pół godziny, aż znaleźliśmy drzewo, o którym pomyślałem, że będzie w sam raz. Podczas, gdy Nick stanął na czatach, zacząłem ścinać drzewo, do jakichś siedmiu ósmych szerokości. Wszystko, co musiałem zrobić, to wrócić nocą, pomyślałem i popchnąć je, by się złamało. Zadanie zostało wykonane, więc wspięliśmy się z powrotem na górę, wróciliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. Gdy pociemniało tej nocy, Nic i ja wróciliśmy do Griffith Park. Ku naszemu ogromnemu zaskoczeniu, kiedy dotarliśmy do Obserwatorium, zobaczyliśmy, że cały parking jest zajęty przez samochody, ponieważ tej nocy został zorganizowany jeden z pokazów. Na początku, poczuliśmy się zdenerwowani, ale, szybko zdaliśmy sobie sprawę, że może to być przerwa po tym wszystkim, wszystkich aktywnościach w Obserwatorium i z pewnością nikt nie zwróci uwagi na dwóch przyjaciół schodzących ze wzgórza. Nasz plan wydawał się działać doskonale. Kosztowało nas jednak trochę wysiłku, by złamać drzewo. Ale, kiedy zaczęliśmy ciągnąć je z powrotem na parking, odkryliśmy, ku naszej konsternacji, że musi mieć jakieś dwadzieścia stóp długości. Nie mieliśmy ze sobą piły i, jeśli chciałem drzewa nie mieliśmy innego wyboru, jak postępować zgodnie z planem. Do czasu, gdy wspięliśmy się na górę, oboje mieliśmy mnóstwo krwawiących zadrapań. Próbowaliśmy przenieść drzewo przez mur, gdy światło zaświeciło prosto w moją twarz. Czułem się, jak przestępca, przyłapany na gorącym uczynku. Automatycznie, wypuściłem mój koniec drzewa, Nick zrobił to samo. Na razie, nie wiedzieliśmy, czy policjant, który zaświecił w moją twarz, zobaczył je. „Park jest zamknięty, przyjaciele” powiedział rzeczowo. Nie zauważył drzewa. „Jest tak późno?” Nick krzyknął z ulgą. „Tak, będzie lepiej, jeśli stąd odjedziecie” powiedział uprzejmie. Oczywiście, zrobiliśmy to, ale, kiedy wróciłem do domu, byłem załamany. Wszystko było na próżno; nadal nie miałem drzewka na Święta, Mark będzie rozczarowany. Szok po otrzymaniu ostrzeżenia, powinien powstrzymać mnie od kontynuowania mojego planu. Z pewnością powinien ochronić mnie, od wciągania w to mojej żony. Nie stało się tak. Po tym, jak patrzyłem, mówiłem i, jak się czułem, po powrocie do domu, stało się oczywiste dla Dodie, że stało się coś bardzo złego. Wyznałem jej wszystko. Parzyła na mnie spokojnie przez chwilę, potem próbowała coś powiedzieć, ale się powstrzymała. Myślała o tym trochę dłużej a potem zapytała „Czego ty ode mnie chcesz, Mike?” Mój instynkt kazał mi powiedzieć „Niczego, zapomnijmy o tym wszystkim.” Zamiast tego, wybuchnąłem „Chcę, żebyś mi pomogła. Potrzebuję cię.”

Wczesnym rankiem, następnego dnia, Dodie i ja pojechaliśmy do Obserwatorium. Ponieważ akumulator mojego starego samochodu, ledwie funkcjonował a nie chcieliśmy ryzykować, że silnik nie zapali, zaparkowaliśmy go przodem w dół. W parku nie było prawie wcale ludzi, tak wcześnie rano i Dodie i mnie udało się przenieść drzewo przez mur i zanieść do samochodu. Nagle, zobaczyliśmy kilkoro dzieci, biegnących w nasza stronę. Instynktownie wypuściliśmy drzewo, a, gdy dzieci zbliżyły się do nas, wykrzyknąłem, wskazując na nie „”To pewnie wygląda, jak choinka, nie?” Dodie skinęła głową w milczeniu. Teraz policjant też do nas podbiegł. Ponownie wskazując na drzewo, powiedziałem mu. „My po prostu znaleźliśmy to drzewo. Wygląda na chore, prawda? Pomyślałem, że skoro nikt inny go nie chce, zabierzemy je do domu, dla naszego chłopca.” Policjant spojrzał na mnie pytająco. Wymusiłem uśmiech. „Jakiś dzieciak, musiał je wyciąć” „Albo, jakiś zbzikowany dorosły” powiedział na koniec. „Cóż, może będzie lepiej, jeśli je zostawimy, choć to nie będzie dobre dla nikogo” powiedziałem w końcu. „Jeśli chcesz, możesz zabrać je do Muzeum Historii Naturalnej.” Powiedział nam policjant. „Jeśli konserwator powie, że drzewo nie jest chore, możecie je zachować.” Dodie i ja nie mogliśmy zmieścić drzewa w bagażniku, ale udało nam się umieścić je na tylnym siedzeniu, z otwartym dachem, choć jego koniec wystawał osiem, lub dziewięć stóp, poza zderzak. Pojechaliśmy w dół, ale nie przejechaliśmy więcej, jak pół mili, gdy policjant zatrzymał się za nami. „Po prostu jedźcie za mną” krzyknął i pojechał dalej. Teraz byłem pewny, że będziemy je mieli. Konserwator oceni, że drzewo jest świeżo ścięte i zdrowe i zamknie nas oboje – a Mark spędzi Święta sam, podczas, gdy jego rodzice będą w więzieniu, powiedziałem sobie. O pół mili od wejścia, policjant machnął ręka w kierunku Muzeum Historii naturalnej a następnie odjechał. Odetchnąłem z ulgą. Los nam sprzyjał, powiedziałem sobie, zwolniłem, czekając aż policjant zniknie nam z oczu a następnie, przejechałem obok muzeum, skręcając w lewo w Los Feliz Boulevard, kierując się do domu. Nie byłem daleko. Minutę, po opuszczeniu Griffith Park, usłyszałem syrenę za nami. Kilka sekund później, wóz strażacki zatrzymał się za nami a kierowca kazał nam zjechać na pobocze. „Skąd masz to drzewo?” krzyknął do mnie. Opowiedziałem mu tę samą historię, którą opowiedziałem policjantowi. I, jego reakcja, była taka sama, jak policjanta. „Zawieź je do Muzeum Historii Naturalnej” powiedział mi. „Najlepiej, jedź za mną” Przejechał całą drogę do muzeum i zaczekał, aż Dodie i ja zdjęliśmy drzewo z samochodu i podeszliśmy do bocznego wejścia po drugiej stronie. Podczas, gdy strażak uważnie nas obserwował, ja zapukałem do drzwi. Nie uzyskałem odpowiedzi. Zapukałem jeszcze raz, mocniej a potem, zajrzałem przez okno i zobaczyłem, że pokój jest pusty. Spróbowałem otworzyć drzwi. Odkrywając, że są otwarte, wszedłem do środka i głośno powiedziałem „Halo” Zacząłem mówić na tyle głośno, by strażak usłyszał mój głos i odpowiadałem sobie z inną intonacją. Po kilku minutach wyszedłem przez drzwi i powiedziałem mu, że konserwator powiedział, że będzie dobrze, jeśli zabiorę drzewo. Oczywiście, nie było tam żadnego konserwatora. Przez chwilę myślałem, że strażak uda się zweryfikować moje informacje, ale, on po prostu odjechał. Kiedy Dodie i ja wróciliśmy do domu, mieliśmy takie poczucie winy z powodu tego, co zrobiliśmy, że prawie nie rozmawialiśmy ze sobą. Zaparkowaliśmy samochód od frontu a, kiedy wciągnęliśmy drzewo do pokoju, odkryliśmy, że jest zbyt wysokie w stosunku do sufitu. Więc, odrąbałem sporą jego część – natychmiast pękło wzdłuż środka od tego procesu. To był kolejny zły omen. Dodie znalazła trochę drutu i związałem je nim razem a następnie, popchnąłem w róg pokoju, ponieważ musiałem właśnie wyjść na rozmowę kwalifikacyjną. Kiedy wróciłem, Dodie była wściekła. Wydawało się, że minęła chwila, od kiedy wyszedłem, gdy wszelkiego rodzaju brzydkie robaki zaczęły wypełzać z drzewa. W rzeczywistości, cały pokój roił się od małych zwierząt, które musieliśmy zabić jedno po drugim. Oboje wiedzieliśmy, że taki nieuczciwy zysk nie przyniesie nam radości, ale Mark nie miał pojęcia o tym, co się stało. Wszystko, co widział, to była piękna, duża choinka; płakał ze szczęścia.

Następnego dnia wzięliśmy całą gotówkę, jaką mieliśmy i poszliśmy kupić dekoracje. Tymczasem drzewo zaczęło gubić igły tak szybko, że obawialiśmy się, że do Bożego Narodzenia nie pozostanie już ani jedna. Dwa dni później, były Święta i, podczas, gdy drzewo wyglądało nienajlepiej, Mark nie mógł być szczęśliwszy. Dodie i ja nie mogliśmy być bardziej załamani. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, co zrobiliśmy. Wiedzieliśmy, że musimy kiedyś to nadrobić. Dzień po Świętach nie było ani jednej igły na drzewie. Zdjęliśmy dekoracje, pocięliśmy je na kawałki i wynieśliśmy je na ulicę, aby zostało odebrane przez śmieciarkę. Tego samego popołudnia dostałem list z czekiem za niektóre prace, które wykonałem. To były pierwsze pieniądze, które zobaczyłem od miesiąca. „teraz możemy naprawdę świętować”, powiedziałem Dodie. Było coś w sposobie, w który spojrzała na mnie, co uczyniło mnie jeszcze bardziej winnym, niż byłem wcześniej. „Ile będziemy potrzebować na jedzenie, by przeżyć następne kilka dni?” zapytałem ją. Podała mi absolutne minimum, co było jedną trzecią pieniędzy, które otrzymałem. Dodie i ja nigdy nie rozmawialiśmy, co zrobimy z resztą. Wiedzieliśmy. Niewiele wiedziałem o organizacjach charytatywnych, ale wiedziałem, że Salvation Army, to dostatecznie dobra organizacja, by ją sprawdzić, więc wziąłem tyle, ile nie potrzebowaliśmy na jedzenie na następne kilka dni i pozwoliłem nam złagodzić nasze sumienia. Nie do końca się to udało. Byłem przekonany, że jedynym sposobem, by pozbyć się mojego poczucia winy było przyznanie się do tego, co zrobiłem i poniesienie konsekwencji. W pierwszy dzień Nowego Roku, pojechałem z powrotem do Griffith Park i udałem się do Muzeum Historii Naturalnej. Wysoki mężczyzna w średnim wieku, ubrany w zielony uniform siedział za biurkiem. Podałem mu moje imię i zacząłem opowiadać, co się stało. Nim znalazłem się daleko, spojrzał na mnie ze zdziwieniem i odrobiną satysfakcji w oczach „Więc ty jesteś tym chłopcem?” „Wiesz?” Skinął głową. „Policjant poinformował mnie dzień po Świętach a strażak opowiedział mi o koledze, który mówił do siebie.” Uśmiechnął się. Więc, oni wiedzieli przez cały czas, pomyślałem. „Dlaczego nic nie powiedziałeś?” zapytałem konserwatora. „To było tuż przed Świętami.” Powiedział po prostu. „Dzięki.” Powiedziałem i ruszyłem do wyjścia. Gdy dotarłem do drzwi, spojrzałem za siebie. „Przyrzekam ci, że nigdy więcej tego nie zrobię.” „Wiem, że nie zrobisz.” Powiedział, po czym dodał „szczęśliwego Nowego Roku.” Ciężko było mi oddychać, gdy wróciłem do mojego samochodu i pojechałem do domu. Mimo, że dałem trochę pieniędzy na Salvation Army, mimo, że wyznałem moją winę, żyłem z poczuciem winy przez cały ten czas. Czuję, że muszę dodać, po tym, jak ci to powiedziałem, że nadal chciałbym opowiedzieć o tym jeszcze jednej osobie – mojemu pasierbowi, Markowi. Mam nadzieję, że zrozumie i wybaczy mi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Małżeństwo z Dodie Levy-Fraser (1956 - 1962)
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 3 z 3  

  
  
 Odpowiedz do tematu