![]() |
![]() | Prosto w serce | ![]() |
Iwonka27
Moderator
![]() |
![]() |
Ben Cartwright był szpakowatym mężczyzną ,o surowych rysach.
Jego głowa przypominała nieco głowę orła. Była w nim prawość oraz wielka duma ,wynikająca z godności ,pozbawiona jednak pychy i ciepło oraz życzliwość. Stał z Willem na wzgórzu i obaj czekali na podmuch upalnego wiatru. Ben niczym mityczny król Artur ,władał swoim Camelot który nazwał Rospond i rządził też swoimi trzema synami. Z bratankiem jednak sprawa nie była taka prosta i oczywista. Wrażliwy ,rozdarty ,pełen słabości ale mający również silny charakter ukryty pod subtelnymi rysami Will był twardym orzechem do zgryzienia. Wnosił świeżość i nową energię. Niewiele jednak mówił rodzinie o swojej przeszłości. Wiadomo było tylko tyle ,że William prowadził jakieś podejrzane interesy i był bardzo zdolnym oficerem w czasie wojenek meksykańskich. -Widziałem cię z Scarlett jak całowaliście się pod domem jej ojca -rzekł ben zawracając się do bratanka. -Była mi wdzięczna za pomoc -odparł will ,uśmiechając się pod wąsem swoim seksownym uśmiechem. -Wdzięczna -powtórzył ben, przypatrując mu się uważnie. To twoje sprawy i nie zamierzam się wtrącać ,wiem ,że nie lubisz jak cię się naciska i zmusza do czegoś. Zapadła cisza ,w czasie której mężczyźni podziwiali urok starych sosen i jeziora ,które migotało swym magicznym blaskiem. -Poddaje się -rzekł Will po chwili milczenia. Masz rację ,zakochałem się jak wariat. -Czyli pobieracie się -spytał ben. Bo jeśli się kochacie ,będziecie musieli to zrobić ,wcześniej czy później. -Czy nie mówiłeś ,przed chwilą ,że nie będziesz już wywierał na mnie wpływu. Nie przyzwyczaiłem się tłumaczyć z tego co robię ,czy myślę. -Wybacz -odparł senior Cartwright ,ale się martwię. Szukałem cię przez tyle lat i dzień w który postanowiłeś tu zostać ,był jednym z najszczęśliwszych w moim życiu. Will pożegnał się ze swoim stryjem i pojechał zobaczyć się z dziewczyną. Myślał o zmianach jakie w nim zaszły ,od kiedy spotkał Scarlett. Była tak inna od kobiet ,z którymi wcześniej flirtował z przeszłości ,że bał się ją urazić jakimś śmielszym słowem czy gestem. Czuł ,że gdyby była równie łatwa ,plugawa i wulgarna jak tamte ,czegoś by mu w niej brakowało. Z jednej strony budziła jego zmysły ,a z drugiej czuł ,że mógłby ją kochać i szanować niczym leśną swoją boginkę. Mimo swej nieśmiałości, wywierała na ludziach duże wrażenie jak każda dziewczyna o szczerych i czystych ideałach. Wyszła przed dom ,ubrana w niebieską ,muślinową sukienkę. Zsiadł z konia i podszedł do niej. -Scarlett ja -zaczął niepewnie. Wyjdź za mnie. Spojrzała mu proste w oczy i poczuła radość połączoną z jakimś strachem i słodyczą. -Nie wiem czy nam się uda ,ale chce spróbować -rzekła. -Nie pytaj o to mnie ,ja tak niewiele wiem ,znam odpowiedzi tak niewiele -odparł ,patrząc na nią, a w jego spojrzeniu było dużo czułości. -Chciałem wam coś powiedzieć -rzekł Will podczas rodzinnej kolacji. Oświadczyłem się i Scarlett zgodziła się zostać moją żoną. -Gratulację -rzekł Adam. Nie wiem jakim cudem, tak mądra dziewczyna ,chce wyjść za takiego obwiesia jak ty. -Może po prostu miałem szczęście -odparł Will ,uśmiechając się nieco łobuzersko. ![]() Adam postanowił odwiedzić Scarlett. -Wiesz ,że zwykle nie wtrącam się w cudze sprawy -rzekł zwracając się do młodej kobiety ,a jeśli chcesz wyjść za willa ,tylko dlatego ,że boisz się wyjechać i dalej się uczyć ,to nie powinnaś tego robić. Młoda kobieta milczała przez chwilę ,po czym spojrzała na Adama i lekko się uśmiechnęła. -To prawda ,chce się dalej uczyć ,ale willowi to nie przeszkadza -odparła tonem jakiego nigdy u niej wcześniej nie słyszał. Chce wyjść za Willa ,dlatego ,że go kocham. Wcześniej się bałam swoich uczuć ,ale ostatnio wiele się zmieniło. Myślę ,że trzeba czasem zaryzykować i zaufać drugiej osobie. -Masz sporo racji -zgodził się Adam ,po czym pożegnał się z dziewczyną. |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy Ostatnio zmieniony przez Iwonka27 dnia Sob 9:32, 11 Sie 2018, w całości zmieniany 3 razy
|
![]() |

![]() | ![]() |
Micca
Administrator
![]() |
![]() |
I w serialu Ben by się tak zachował, spokojnie
![]() ![]() ![]() Tylko szybko... może po ślubie nawet będzie dzidzia? ![]() ![]() |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |
![]() | Proste w serce | ![]() |
Iwonka27
Moderator
![]() |
![]() |
-Czemu wybrałeś właśnie mnie -spytała Scarlett gdy spacerowała z Willem ,koło starych sosen otaczających Rospond. W wirginia city jest mnóstwo dziewczyn ,które chciałaby cię bliżej poznać.
-To prawda -odparł Will uśmiechając się leciutko ,ale ty jesteś wyjątkowa. Zawsze jesteś sobą i nigdy nikogo nie udajesz. Przyciągnął dziewczynę delikatnym ruchem do siebie. -Kiedy tak patrzysz na mnie -rzekł ,to czuję twój lęk taki sam jak mój ,przed nieznanym. Nie wiem co będzie z nami i niewiele wiem sam o sobie samym. Lecz proszę cię ,uwierz mi ,nieważne w życiu są przyszłe dni. Ja wierzę ,że miłość zawsze trwa ,choćby zło miało najlepszy czas. -Ja też w to wierze -odparła młoda kobieta ,odwzajemniając jego uśmiech. Ale czymś się martwisz jeszcze prawda ? -Ludzie mnie chyba obwiniają o to ,że Adam wyjechał a ja zająłem jego miejsce -rzekł Will innym tonem. -Adam wróci ,bo zawsze wraca do domu -odparła dziewczyna z przekonaniem. Gdybyś ty znowu wyjechał ,to serce by mi pękło. Jestem w tobie skandalicznie zakochana ,nie uważasz ,że to brak szacunku z mojej strony. -To ja jestem w tobie skandalicznie zakochany -odparł Will poważnym tonem. Pochylił się by ją pocałować ,gdy usłyszeli chrząkanie i zobaczyli Hossa. -Nie chciałem wam przeszkadzać -rzekł nieco zakłopotany Hoss,ale moglibyśmy porozmawiać na osobności Will. -Dobrze -zgodził się mężczyzna. -Co się stało Hoss ? Masz jakieś problemy ? -Chciałem oświadczyć się Karinie ,ale boję się ,że ona mnie nie zechce -wyznał Hoss. -Ludzie wierzą w nas tak samo jak my w siebie wierzymy -odparł Will poważnym tonem. Jeśli nie nabierzesz odwagi ,ona nigdy się nie dowie ,co do niej czujesz. -To jakaś twoja nowa filozofia ? -W pewnym sensie -odparł mężczyzna ,uśmiechając się leciutko. Jestem przekonany ,że ona cię kocha takiego jakim jesteś. Tylko ty sam musisz w siebie uwierzyć. Jeśli nie spróbujesz ,będziesz zawsze żałował ,że strach ci to uniemożliwił. Hoss zastanawiał się długo nad słowami Willa ,aż w końcu idąc za jego radą wziął dziewczynę na spacer w świetle księżyca. Karina była wysoką ,postawną blondynką z długim warkoczem. Lubiła zwierzęta i życie na wsi. Cechowało ją poczucie humoru i spora dawka rozumu. Uroczo wyglądała ,tego dnia w prostej żółtej sukience. -Mam wrażenie ,że jesteś jakiś zdenerwowany Hossie -rzekła patrząc mu prosto w błękitne ,czyste oczy ,tak piękne, jak jego kryształowa dusza. -Tak -przyznał Hoss. Nie lękam się walczyć z turem ,ale boję się wyznać coś co, chciałem ci powiedzieć już dawno temu. -Ja też cię kocham -rzekła dziewczyna. Bo to chciałeś mi powiedzieć prawda ? -Naprawdę ,kochasz mnie ,mimo ,że jestem taki wielki i brzydki ? -Jesteś jednym z najprzystojniejszych mężczyzn jakim znam -rzekła Karina z niezmąconą pewnością w głosie. W jej spojrzeniu było sporo czułości. Pierwsza dotknęła jego ręki ,czy to był głód serca ,czy ciała ,serce ,ciało ,dusza ,wszystko razem ,a reszta ,reszta sama się stała .. ![]() |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy Ostatnio zmieniony przez Iwonka27 dnia Sob 16:59, 25 Sie 2018, w całości zmieniany 6 razy
|
![]() |
![]() | ![]() |
Bella
Moderator
![]() |
![]() |
Komentując całość opowiadania, chciałabym powiedzieć, że bardzo podobało mi się ono w swojej wyjątkowej, zgrabnej formie oraz lekkości narracji
![]() Uważam, że konstruujesz i ukazujesz sytuacje oraz zdarzenia w sposób niezwykle zwiewny i delikatny, otulony jak gdyby delikatną, nieuchwytną mgłą marzycielskości, a mają one kształt uromaiconego ciągu kolejnych obrazów, dialogów i myśli o charakterze niezwykle baśniowym i poetyckim, co jest niezwykle osobliwym odczuciem, bo nie są one w żadnym wypadku pozbawione cech przyczynowo-skutkowych, lecz bez wątpienia stoją w opozycji z silnie ugruntowanym realizmem i ołowianymi, szczegółowymi opisami. Tę poetyckość czuć niezwykle silnie w wielu opisach i stosowanych środkach artystycznych, i przywodzi ona wręcz na myśl prozę poetycką, która osobiście naprawdę uwielbiam ![]() Co do samej fabuły, akcja rozwija się dość bystro i sprawnie, a dialogi pomiędzy bohaterami pomimo powierzchownej zwięzłości, wydają się jednak w swojej intrygującej konstrukcji delikatnych niedopowiedzeń skrywać w sobie znacznie więcej treści i jawią się niemalże jako symbole. Główna bohaterka w moim odczuciu wydaje się osobą bardzo subtelną oraz delikatną, wewnętrznie poukładaną, odpowiedzialną, szczerą, ambitną, inteligentną oraz rozważną, a jednocześnie posiadającą serce o niezwykłej wrażliwości oraz żarliwości, która jest w stanie bardzo wiele poświęcić w imię prawdziwej miłości, której pragnie ponad wszystko. W kontekście interesującej i lekko zabawnej potyczki o względy damy, pomiędzy Willem i Adamem, dostrzegłam tutaj ciekawe elementy rywalizacji o cechach zdecydowania, nieustępliwości oraz determinacji, nie pozbawionej jednak elegancji oraz szacunku, która, mam nadzieję, jednak nie ma potencjału bycia przyczyną poważnego zachwiania gruntu wzajmnej przyjaźni oraz zaufania pomiędzy obydwoma panami. W temacie ostatniego fragmentu, mogę powiedzieć, że pomimo, iż jest on dość krótki niezapreczalnie zawiera w sobie sporą dozę lekkości oraz ciepła. To wspaniale, że Hoss odnalazł damę, która szczerze pokochała jego wnętrze i duszę, ilustrując tym samym definicję prawdziwej, najszczerszej miłości, gdzie wygląd zewnętrzny ma najmniejsze znaczenie ![]() |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |
![]() | Proste w serce | ![]() |
Iwonka27
Moderator
![]() |
![]() |
Laura Dayton była wysoką blondynką o urodzie różowej meduzy.
Ubrana w białą bluzkę i czarną spódnice ,przypominała dużego kurczaka. Tego niedzielnego popołudnia zdziwiona Laura ,usłyszała pukanie do drzwi i zdziwiona ujrzała Ricardo Alano. Ricardo od dłuższego czasu działał jej na nerwy ,swoimi głupimi żartami i nieprzemyślanymi działaniami. Zauważyła ,że jest ubrany w swój najlepszy garnitur. -Czego pan znowu chce -spytała Laura podnosząc swój głos do krzyku. -Chciałem porozmawiać o czymś ważnym -odparł Ricardo. Ricardo był przystojnym ,młodym mężczyzną ,wysokim barczystym brunetem o uwodzicielskim uśmiechu i niepospolitym uroku. -Jak pan mógł rzucić czekoladowym tortem w moją stronę i zrobić ze mnie pośmiewisko? -Przecież nie chciałem rzucić w panią ,tylko w tego sędziego ,który mnie skazał na roboty publiczne za tamte wygłupy -odparł Ricardo. Niech się pani na mnie już nie gniewa. Wpuści mnie pani. Laura wpuściła mężczyznę do domu i zdumiona po chwili zobaczyła ,że padł przed nią na kolana. -Ależ nie musi pan klęczeć -rzekła innym ,łagodniejszym już głosem. -Muszę -odparł mężczyzna. Wiem co pani myśli ,że jestem nic nie wartym zgrywusem ,ale można to wszystko naprawić. Niech pani wyjdzie za mnie. -Słucham ? Czy to kolejny z pańskich prostackich żartów ? -Jestem śmiertelnie poważny ,jak nigdy w życiu -odparł mężczyzna. Nie wiem skąd we mnie tyle śmiałości ,a w zasadzie to wiem ,to miłość dodaje mi skrzydeł. Lauro ,to jest droga pani Dayton ,zechce mi pani uczynić ten zaszczyt i wyjść za mnie. -Proszę wstać i przestać cię wygłupiać -rzekła Laura surowo. Nigdy nie spotkałam tak bezczelnego mężczyzny jak pan. -Jest pani taka ładna ,gdy mnie karci -odparł Ricardo z uśmiechem. -Czy nie wyraziłam się jasno ,że nie lubię pańskich żartów. Jeszcze jeden taki numer. Laura nie skończyła zdania ,gdy Ricardo niespodziewanie przyciągnął ją do siebie i pocałował prosto w usta. Nie wiedziała kiedy oddała pocałunek ,czując ciepło rozchodzące się po ciele. -Wiem ,że to banalne -rzekł po chwili puszczając ją ,ale to chyba jedyny znany mi sposób by kobiecie zamknąć usta. Jesteś zła ? -Powinnam być ,ale nie jestem -odparła Laura niespodziewanie dla samej siebie ,po czym roześmiała się jak podlotek. -To znaczy ,że się zgadzasz ? -Tego nie powiedziałam -rzekła wdowa Dayton. Muszę pomyśleć. Idź już. Ciocia może zaraz przyjść i zadawać pytania. -Ja nie zrezygnuję tak łatwo -zapowiedział Ricardo.Bedę przychodził i grał serenady pod twoim oknem ,wiec będziesz musiała wyjść za mnie ,by ludzie nie gadali. Po wyjściu Ricardo Laura spojrzała na swoją twarz w lustrze i zobaczyła rumieńce. Poczuła się znowu ,młodą dziewczyną ,beztroską i wesołą ,bez obciążających wspomnień nieudanego małżeństwa. ![]() Przed oczami stanął jej Frank ,to jak przychodził pijany do domu i zmuszał ją do seksu. To jaką ulgą była jego śmierć ,choć musiała udawać pogrążoną w żałobie wdowę,by nie gorszyć sąsiadów. W tym samym czasie Will zabrał Scarlett na przejażdżkę. W drodze powrotnej zastała ich burza i zatrzymali się w małej ,opuszczonej chatce. Widząc jak dziewczyna drży z zimna ,mężczyzna zdjął marynarkę i okrył jej plecy. Na jej ustach położył swoją dłoń ,która zakwitła jak róża. Róża z rajskiego ogrodu ,która pięknie pachnie i kocha mroczne tajemnice ,wchody i zachody słońca ,zdradę i wniebowstąpienie. Zaczął rozpinać guziki jej sukienki ,gdy dziewczyna nagle zaprotestowała. -Nie jestem jeszcze gotowa -rzekła ,patrząc mu prosto w oczy. Rozumiesz ? -Tak -odparł Will. Poczekam ,tyle ile będzie trzeba. -Gniewasz się na mnie -spytała niepewnie Scarlett. -Nie umiałabym -rzekł uśmiechając się swym czarującym uśmiechem w jej stronę. -Opowiesz im coś o swoich rodzicach -spytała dziewczyna po chwili ,chcąc przerwać niezręczną ciszę. -Ojciec był taki sam jak ja -rzekł Will ,a w jego głosie słychać było słychać odcień nostalgii. Nie miał nic prócz złudzeń. Nie pamiętam mamy ,zmarła przy porodzie ,ale podobno odziedziczyłem po niej urodę. ![]() Po burzy Will odwiózł Scarlett do domu. -Ludzie będą gadać ,nie było was przez całą noc -rzekł ojciec Scarlett surowo marszcząc brwi. -Tato co ty mówisz Will jest dżentelmenem -odparła młoda kobieta i przecież jesteśmy zaręczeni. -Możesz zostawić nas samych -spytał ojciec Scarlett. -Wiem co pan o mnie myśli -rzekł Will po wyjściu Scarlett. Że jestem nic nie wartym gnojkiem z niejasną przeszłością. Nie będę obiecywał złotych gór ,ale kocham pańską córkę i zrobię wszystko by była szczęśliwa. Ojciec Scarlett milczał przez chwile. -Moim zdaniem ,ona popełnia błąd chcąc się z panem związać -rzekł patrząc prosto w oczy Willa. Ale muszę uszanować jej wybór. Naciskałem wcześniej by pan się jej oświadczył ,mając nadzieję ,że jednak do tego nie dojdzie ,bo przestraszy się pan odpowiedzialności. -To naturalne -odparł William ze śladem uśmiechu ,każdy ojciec chce mieć córkę najdłużej przy sobie. |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy Ostatnio zmieniony przez Iwonka27 dnia Wto 15:19, 18 Wrz 2018, w całości zmieniany 12 razy
|
![]() |
![]() | ![]() |
Bella
Moderator
![]() |
![]() |
Dość interesująca oraz szczególna w swoim wartkim i raczej gwałtownym charakterze zmiana perspektywy i kolejnych scen opisywanej historii, która rozwija się w sposób konsekwentnie uwypuklający określone zdarzenia lub chociażby pojedyncze zdania czy myśli, mające duży emocjonalny wpływ na bohaterów rozwijanej historii. Opisy prezentują się niezwykle barwnie i swobodnie, dodając tekstowi nieuchwytnej oryginalności wyobraźni oraz konstruując charakterystyczny obraz świata przedstawionego.
Laura bez wątpienia jest osobą, która w bardzo silny i negatywny sposób została doświadczona w przeszłości i odbiło to bardzo znaczące piętno na jej sferze psychologicznej; wydaje się być pełna wielu wewnętrznych obaw, rozmaitych wahań oraz niepewności w jednoczesnym gorącym pragnieniu odnalezienia najszczerszego uczucia. ![]() |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |
![]() | Prosto w serce | ![]() |
|
||
![]() |
![]() |
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.